Data powstania: 24.11.2021
Zofia Dubowska: Pamiętasz kroniki Koła Miłośników Sztuki?
Małgorzata Bogdańska-Krzyżanek: Oczywiście! Przez pierwsze lata swojej pracy (od 1998 roku) obsługiwałam Koło i byłam na trzech ostatnich obozach: w Kaliszu, Łucznicy i Łowiczu. Myślę, że kroniki prowadzone były z większą czułością i miłością w latach 70. niż później. Sądzę, że to kwestia zmiany czasów. Prowadzenie kroniki w 2002 roku trochę już trąciło myszką. We wcześniejszych latach KMS było rodzajem stowarzyszenia, elitarnym miejscem i zajmowało ważne miejsce w życiu samej instytucji. Za moich czasów zauważalny był powolny schyłek tej idei.
Przynależność do Koła była prestiżowa. W 1963 roku zorganizowano konkurs na „odznakę dla młodych miłośników sztuki”, który wygrał Stanisław Töpfer. Znaczek wyprodukowała Mennica Państwowa!
Po roku 2000 Koło nie było już ważną częścią działalności Zachęty. W dziale edukacji (wtedy: oświatowym) musieliśmy łączyć wiele zadań, nikt z nas nie miał w swoich obowiązkach tylko zajmowania się KMS. Nawet nie było jednej opiekunki Koła – zajmowaliśmy się tym wspólnie, pomiędzy innymi projektami.
Ważną częścią działalności działu oświatowego było organizowanie wykładów z historii sztuki, które przyciągały do Zachęty wiele osób, nie tylko członków Koła. Oferta edukacyjna w Warszawie była znacznie uboższa niż obecnie, stąd to zainteresowanie. To był w zasadzie kurs historii sztuki od starożytności do czasów współczesnych – stały punkt programu naszego działu. Czuwała nad tym Basia Dąbrowska, poziom wykładów był bardzo wysoki.
Czy wciąż obowiązywały legitymacje KMS?
Jak najbardziej, sporo młodych ludzi zapisywało się do Koła właśnie po wykładach. Organizowaliśmy też dla nich oprowadzania kuratorskie na wystawach. Po tylu latach istnienia Koła trafiały do nas dzieci dawnych wychowanków. Sami wychowankowie, jeśli mieli jakikolwiek związek z historią sztuki, także do nas wracali, np. wypożyczali slajdy, gdy przygotowywali jakieś wystąpienia. Czuło się więź.
Pamiętam, że zajmowałaś się wypożyczaniem slajdów.
Tak, tym także. Żeby ustrukturyzować organizację pracy, wprowadziliśmy dni i godziny wypożyczeń oraz zapisów do Koła. Kolejną działką było organizowanie obozów letnich. Wyjazdy były niezwykle ważne dla uczestników, miały wielką wartość merytoryczną, zawsze doskonale przygotowane. Jeśli ktoś myślał o studiach artystycznych czy historii sztuki, bardzo z tego korzystał. Marka obozów i osobowość pani Basi Dąbrowskiej były gwarancją pożytecznego i bezpiecznego spędzenia czasu, więc wielu rodziców zachęcało do nich swoje dzieci. Pamiętam Joannę Szczepkowską, która zapisywała swoją córkę do Koła i mówiła, że tyle wspaniałych rzeczy słyszała, że wszyscy są świetnie zaopiekowani.
Jak wyglądało przygotowanie programu obozu?
Zaczynałyśmy na wiosnę. Po pierwsze, musiałyśmy znaleźć dobre miejsce – bogate w zabytki i z dobrą bazą noclegową. Po drugie, musiało być dostępne, czyli niedrogie. Czasy dzikiego kapitalizmu były trudne dla wielu ludzi. Basia się zawsze starała u dyrekcji (w tym wypadku u Andy Rottenberg), żeby część kosztów pokrywała Zachęta. Zawsze dbała o to, żeby warunki były przyzwoite. Pamiętam, że kiedyś chciałyśmy zrobić obóz w okolicach Zamościa, ale po wizji lokalnej w bursie w Zwierzyńcu zrezygnowałyśmy, bo ta bursa to był obraz nędzy i rozpaczy, za mało „oczek” sanitarnych itp. Pierwszy obóz, na którym byłam, odbywał się w Kaliszu. Nawiązałyśmy współpracę z Naczelną Organizacją Techniczną, która miała bardzo fajny ośrodek wypoczynkowy. Oni zwrócili się kiedyś do nas z prośbą o zrobienie wystawy grafiki, a my, korzystając z kontaktu, wynegocjowałyśmy bardzo korzystne warunki noclegowe na nasz wyjazd. Myślę, że w ten wybór prac dla NOT Basia się zaangażowała, bo tradycja popularyzacji sztuki w ten sposób była w Zachęcie bardzo silna już od lat 70. Pamiętasz te wystawy grafiki w zakładach pracy?
Oczywiście. Na przykładzie Kalisza widać, że wyszła z tego udana transakcja wiązana.
Oni byli spokojni, że to będzie wyjazd edukacyjny i młodzież nierozwydrzona, a my byliśmy bardzo zadowoleni, bo warunki były prawie hotelowe. Okolice Kalisza obfitują w zabytki, więc wartościowy program był zapewniony. Przed wakacjami wysłałyśmy mnóstwo faksów i listów do okolicznych muzeów i parafii z prośbą o darmowe wejścia i oprowadzania oraz udostępnienia miejsc na ogół niedostępnych (jak w przypadku niektórych kościołów). Proboszczowie zwykle się zgadzali, choć oczywiście zdarzało nam się ścigać kogoś z kluczami. Ale nie przypominam sobie sytuacji, żebyśmy odeszli z kwitkiem. Logistyka obozów polegała na zgraniu dostępności obiektów, autokaru i pór posiłków. No i oczywiście było mnóstwo papierkowej roboty. Pisanie do kuratorium, sanepidu. Basia była kierowniczką obozu i miała specjalne uprawnienia, które sobie wyrobiła.
Wcześniej jeździły dwie osoby: historyczka sztuki i ktoś z uprawnieniami pedagogicznymi, a pani Basia połączyła te funkcje. Czy uczestniczki i uczestnicy przygotowywali referaty?
Tak, musieli się przygotować przed wyjazdem.
Z jakich źródeł korzystałyście przy tworzeniu planu zwiedzania?
W dużej mierze z katalogu zabytków i wszystkiego, co było dostępne. Mapa, książki, albumy. Istniał kiedyś świat bez internetu!
Uderzył mnie brak jakichkolwiek wzmianek o śladach żydowskich czy innych mniejszości. Zero synagog, cmentarzy czy cerkwi. Świat, który nie istniał. Jak myślisz, z czego to wynikało?
Myślę, że z braku opracowań. Historia sztuki w tamtym czasie była bardzo kościołocentryczna. Jak sobie przypomnimy nasze wyjazdy zabytkoznawcze na historii sztuki pod koniec lat 90., np. w Krakowie, to nie było słowa na ten temat. Na Kazimierz nikt nas nie prowadził. Temat, który nie istniał.
Też to pamiętam. A przecież taki obóz zabytkoznawczy po trzecim roku studiów historii sztuki trwał dwa tygodnie. Dobrze, że poszliśmy chociaż do Kościoła Pokoju w Świdnicy. Nie posądzam nikogo o złą wolę, myślę raczej o bardzo silnym wyparciu. Teraz jest to jednak nie do pomyślenia. Pamięć powraca.
Zdecydowanie. Dużo się zmieniło przez dwadzieścia lat. Jest też dużo większa łatwość w zdobywaniu wiedzy dzięki internetowi. A wtedy postępowałyśmy zgodnie z pewnym schematem nabytym na studiach. Poza tym jednak mieliśmy poczucie swobody i wolności w mówieniu o czymkolwiek. W ogóle zauważyłam, że nawet w latach 70. czy 80. działania oświatowe w ramach CBWA były wyłączone spod cenzury. Więcej się udawało zrobić na tej działce niż przy wystawach.
No cóż, edukacja nigdy nie była ważną dziedziną dla rządzących. Jak się okazuje, są też tego plusy. Wracając do obozów po roku 2000: czy nadal odbywały się plenery rysunkowe?
W Kaliszu nie było rysowania, ale w Łucznicy i Łowiczu jak najbardziej. W Łucznicy mieliśmy świetne warunki i pracownie, poza tym był z nami Lech Żurkowski, który prowadził plenery. Ale cały czas obozy nazywały się Wakacje ze szkicownikiem. Pletliśmy wiklinę, malowaliśmy na szkle i robiliśmy papier czerpany.
Papier czerpany! Pamiętam jak Hanka Wróblewska strasznie się naigrawała z tego papieru! To był dla niej jakiś syndrom upadku.
Przecież to Hanka ukróciła działalność Koła. Została wicedyrektorką Zachęty i jedną z pierwszych rzeczy, które zrobiła, było pożegnanie się z Kołem Miłośników Sztuki w dotychczasowej formule. Dla Basi Dąbrowskiej to był cios, bo wydaje mi się, że odczuła to osobiście – jako podważenie dużej części jej dorobku. Uważała, że sztukę współczesną trudno zrozumieć bez znajomości historii sztuki. A Hanka uznała, że KMS stał się kółkiem plastycznym i w galerii sztuki współczesnej nie ma na to miejsca. Ani na papier czerpany, ani na kurs historii sztuki, ani na zwiedzanie XVI-wiecznych kościołów. Program Koła miał być związany z programem Zachęty.
Pani Basia mówiła, że była też już zmęczona prowadzeniem obozów, że coraz więcej ją to kosztowało energii.
Była zmęczona, miała za dużo obowiązków w dziale oświatowym i stresu związanego z opieką nad dziećmi. Na obozy często trafiały osoby zmuszone przez rodziców. Więc pokazywali rogi, bo pewnie woleliby być na żaglach ze znajomymi, a nie zwiedzać kościoły i przygotowywać referaty.
Myślę, że formuła Koła Miłośników Sztuki też się powoli wyczerpała. Młodzi ludzie w 2001 roku oczekiwali czegoś innego niż pokolenie ich rodziców. Być może była jednak potrzeba bardziej nowoczesnych metod?
Tak, formuła się wyczerpała, ale jej kres w sposób radykalny wyznaczyła Hanka Wróblewska. Gdyby było zielone światło ze strony dyrekcji, to byłaby szansa na zmianę sposobu prowadzenia obozów.
Małgorzata Bogdańska-Krzyżanek – historyczka sztuki. W latach 2005–2008 główna inwentaryzatorka, a w 2008–2020 główna specjalistka i kierowniczka Działu Zbiorów i Inwentarzy Zachęty, aktywnie pracowała m.in. nad pozyskiwaniem i rolą obiektów sztuki współczesnej w zbiorach instytucjonalnych. Od 2021 roku pracuje w Dziale Zbiorów Muzeum POLIN jako kierowniczka Sekcji Ewidencji i Ruchu Zbiorów i kuratorka kolekcji sztuki współczesnej.
Materiały powstały w ramach projektu „Otwarta Zachęta. Digitalizacja i udostępnienie polskich zasobów sztuki współczesnej ze zbiorów Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki oraz budowa narzędzi informatycznych, rozwój kompetencji kadr kultury, animacja i promocja służące wykorzystaniu i przetwarzaniu cyfrowych zasobów kultury w celach edukacyjnych, naukowych i twórczych” realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na lata 2014-2020 Oś Priorytetowa nr 2 „E-administracja i otwarty rząd” Działanie nr 2.3 „Cyfrowa dostępność i użyteczność informacji sektora publicznego” Poddziałanie nr 2.3.2 „Cyfrowe udostępnienie zasobów kultury”, na podstawie umowy o dofinansowanie nr POPC.02.03.02-00-0025/19-00”.
- foldery / tekstyAnnual report 2015
- foldery / tekstyZrób to sam z ZachetąMateriały edukacyjne do wystawy Historie ucha
- foldery / tekstyCzy artyście wszystko wolno?Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
- foldery / tekstyJęzykowy obraz świata w sztuce współczesnej_1Konspekt lekcji j. polskiego dla liceum
- foldery / tekstyJęzykowy obraz świata w sztuce współczesnej_2Konspekt lekcji j. polskiego dla liceum
- foldery / tekstyCo jest podstawową regułą świataKonspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
- foldery / tekstyKim jesteśmy my - my samiKonspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
- foldery / tekstyPopkultura w sztuce wysokiej_1Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
- foldery / tekstyPopkultura w sztuce wysokiej_2Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
- foldery / tekstySztuka interpretacjiKonspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum