XII Ogólnopolska Wystawa Fotografiki
30.06 – 29.07.1962 XII Ogólnopolska Wystawa Fotografiki
Zachęta Centralne Biuro Wystaw Artystycznych
organizator: Związek Polskich Artystów Fotografików, Centralne Biuro Wystaw Artystycznych
komisarz: Franciszek Karasiewicz
liczba prac: 163
liczba artystów: 88
Ogólnopolskie Wystawy Fotografiki
Ogólnopolskie Wystawy Fotografiki organizowane pod patronatem Polskiego Związku Fotografików (od czerwca 1952 roku — Związku Polskich Artystów Fotografików) stanowiły najistotniejsze oficjalne przeglądy aktualnych dokonań i trendów w polskiej fotografii artystycznej. W Komisjach Kwalifikacyjnych oraz Komitetach Organizacyjnych poszczególnych wystaw zasiadały postaci, które silnie naznaczyły ówczesną scenę artystyczną swą intensywną działalnością twórczą, jak i bezpośrednim zaangażowaniem w konstytuowanie i uprawomocnianie struktur życia fotograficznego. Z jednej strony, OWF sięgające do przedwojennej tradycji retrospektywnych salonów, stanowiły doskonałą okazję do nawiązania międzypokoleniowego dialogu pomiędzy różnymi generacjami fotografów. Niemniej wskrzeszenie krajowego życia fotograficznego już w nowej sytuacji politycznej i kulturalnej spowodowało, że aprobowano prace nacechowane ideologicznie i wpisujące się w określoną narrację. W doborze prac i towarzyszącym ekspozycjom komentarzom jest wyraźnie odczuwalny hierarchiczny charakter ZPAF-u oraz chęć propagowania i narzucania pożądanego sposobu kreacji obrazu fotograficznego członkom środowiska fotograficznego. Analiza materiałów archiwalnych związanych z tymi spośród Ogólnopolskich Wystaw Fotografiki, które wyróżniało prestiżowe miejsce prezentacji (sale Zachęty), daje obraz tematów oraz sposobów obrazowania aprobowanych i pożądanych w latach 50. i 60. przez samych fotografów.
Kontekst historyczny wystawy
XII Ogólnopolska Wystawa Fotografiki z dzisiejszej perspektywy wydaje się mieć wyjątkowe znaczenie, gdyż była ostatnią tak zatytułowaną zbiorową prezentacją zorganizowaną przez ZPAF we współpracy z CBWA w gmachu Zachęty1. Ponadto, dwunasta edycja krajowego przeglądu została przygotowana z odnotowaną przez krytyków pieczołowitością2, gdyż była powiązana z rocznicą istnienia ZPAF3. Szczególna staranność włożona w organizację XII OWF była zauważalna choćby w decyzji by legendarni członkowie-założyciele ZPAF-u, nestorzy polskiej fotografiki — Jan Sunderland (1891–1979, w ZPAF od 1947) i Zbigniew Pękosławski (1911–1998, w ZPAF od 1947) — oprowadzali po ekspozycji wszystkich zainteresowanych4. Komisarzem wystawy był, najpewniej debiutujący w tej roli, Franciszek Karasiewicz (1915–1986, w ZPAF od 1954). Na przykładzie XII OWF można zaobserwować, że funkcja ta wciąż nie była tak znacząca, jak mogłoby się wydawać z perspektywy współczesnego nam wystawiennictwa. Znamienne jest bowiem, że w 1962 roku po wystawie oprowadzali słynni polscy fotograficy, nie zaś — mało rozpoznawalny, a dziś niemal całkowicie zapomniany — Franciszek Karasiewicz (który w ekspozycji brał udział także w charakterze wystawiającego artysty).
W 1962 roku uwidacznia się — odróżniająca ów przegląd od wcześniejszych krajowych ekspozycji zbiorowych — ostrzej niż zwykle przeprowadzona przez jury selekcja prac. Spośród 563 nadesłanych zdjęć przez 154 autorów5, wybrano zaledwie 163 fotografie 88 twórców6. Decyzję tę można tłumaczyć wyartykułowaną podczas otwarcia wystawy deklaracją, iż głównym założeniem projektodawców XII OWF było ukazanie widzom specyfiki „polskiej szkoły fotograficznej”7, a więc dorobku czołówki najbardziej renomowanych i poważanych w środowisku nazwisk. Recenzenci jednak słusznie podkreślając niespójność i różnorodność prezentacji, zgodnie stwierdzali, że niefortunny termin „polska szkoła” nie koresponduje z charakterem ekspozycji i nie oddaje jej charakteru. Pluralizm pojawiających się w 1962 roku gatunków (m.in. portret, krajobraz, reportaż) starano się pogrupować — idąc tropem zainicjowanym przez Rodzinę człowieczą Edwarda Steichena i X OWF — w pewne konsekwentne zestawy zdjęć powiązanych „tematycznie, bądź w układach zbliżonych formalnie, z zachowaniem tam, gdzie można, zestawów prac jednego autora”8. Zwłaszcza ostatni fragment cytowanego stwierdzenia wart jest odnotowania; wydaje się on szczególnie istotny w dobie krytyki sposobu aranżacji organizowanego dwa lata wcześniej przeglądu. Sposób prowadzenia narracji na X OWF utrudniał bowiem możliwość dokładnej identyfikacji wszystkich prac jednego twórcy. Kategoria „autorstwa” w polskim środowisku wciąż pozostawała kluczowym elementem krytyki artystycznej, gdyż umożliwiała analizę konkretnej pracy w korespondencji do szerszego wachlarza realizacji danego fotografa. Paradoksalnie zatem, mimo nieprzerwanej fascynacji prezentacją Steichena, nie akceptowano jednak w pełni idei amerykańskiego modelu, który zakładał podporządkowanie „unikatowego stylu” twórcy pewnej odgórnie narzuconej narracji, wykraczającej poza pierwotne intencje samego artysty.
Opis wystawy
Ekspozycja
XII OWF odznaczała się wyjątkową oprawą plastyczną, której nie był w stanie dorównać żaden z wcześniejszych krajowych przeglądów fotograficznych prezentowanych w gmachu Zachęty. Chociaż zorganizowana dwa lata wcześniej X OWF podjęła próbę (za sprawą chęci sprostania amerykańskiemu wzorcowi płynącemu z The Family of Man) zróżnicowania sposobu rozwieszania i usytuowania zdjęć, to jednak rozwiązania Henryka Lisowskiego nie były tak śmiałe, jak Stanisława i Wojciecha Zameczników9. Scenografia autorstwa tego niezwykłego duetu na tyle śmiało manifestowała swą obecność i przykuwała uwagę widzów, że dochodzi tu do zaprzeczenia tezy, iż wystawiennictwo stanowi przykład działalności, której „egzystencja «na ciele» innej sztuki określa jej pasożytniczy charakter”10.
Zdania na temat realizacji Zameczników były podzielone, niezaprzeczalnie jednak była ona przedmiotem refleksji niemal wszystkich opisujących wystawę recenzentów. Michał Gawałkiewicz relacjonował reakcje zwiedzających na szczególną aranżację XII OWF w sposób następujący:
Środek sali wystawowej zapełniony został kioskami na trójnogach imitujących ogromne kamery fotograficzne. Na ich bokach umieszczone są zdjęcia. Koncepcja bardzo oryginalna, ale wielu zwiedzającym nie odpowiada. Twierdzą, że na sali jest zbyt duże zagęszczenie stoisk, ze trudno o porównanie jednej pracy z drugą11.
Dla korespondenta „Kuriera Polskiego” nieco zaskakujące zgeometryzowane bryły „nadawały wystawie pewien szczególny wyraz”12, ale w opinii Andrzeja Mroczka zasługiwały one jedynie na pełen uszczypliwości i sceptycyzmu komentarz, że na wystawie „ustawiono szereg gołębników tapetując ich boki fotografiami i koncentrując w ten sposób uwagę zwiedzających na ciągle u nas aktualne zagadnienia BHP”13.
W przypadku XII OWF mamy do czynienia ze swoistą ewolucją czy dopełnieniem wcześniejszego pomysłu Stanisława Zamecznika, zrealizowanego w warszawskim Muzeum Narodowym na ekspozycji Pokój zwycięża (1949)14. Oba rozwiązania — zarówno to zaproponowane w końcu lat 40., jak i koncept trzynaście lat późniejszy — koncentrowały się na innowacyjnym sposobie wypełnienia centrum sal wystawowych i wyróżnieniu pewnej elitarnej grupy zdjęć. W Muzeum Narodowym uwypuklono znaczenie niektórych fotografii za sprawą specjalnej oprawy w postaci dużych szklanych tafli, a w Zachęcie wybrane zdjęcia „zdobiły” nietypowe kubiki. Jednak podczas gdy przezroczystość szyb powiększała optycznie przestrzeń i pozwalała na interakcję pomiędzy obserwującymi się wzajemnie widzami stojącymi po obu stronach transparentnych „ścianek”, to swoiste makiety kamer nakazywały odbiorcom koncentrację nawet nie tyle na samej wystawie, co procesie wykonywania zdjęć i systemie pracy fotografa.
W przeciwieństwie do krytykowanych przez Stanisława Zamecznika dziewiętnastowiecznych schematów pokazywania sztuki, zdjęcia na XII OWF nie miały się ukrywać wewnątrz „złotych ram”15, oddzielających je od reszty świata, ale scenografia miała manifestować, iż medium fotograficzne czerpie z dynamiki codziennego życia i jest z nim ściśle powiązane. Nawiązujące wyglądem do camery obscury konstrukcje demonstrowały, że prezentowane w Zachęcie prace są wynikiem rejestracji otaczającej człowieka rzeczywistości. Posiadająca niezwykle długą tradycję „ciemnia optyczna” stanowiła przecież przyrząd służący niegdyś malarzom jako pomoc przy odrysowywaniu obserwowanych przedmiotów. Aranżacja Zameczników doskonale uwypuklała16 panujące w środowisku przekonanie, że nowoczesny idiom języka fotografii należy ulokować w bezpośrednio dotykającym spraw ludzkich gatunku reportażowym, a więc zdjęciach „nastawionych na rzeczywistość, na ludzkie sprawy”17. W kontekście XII OWF wydaje się zatem niezwykle aktualne spostrzeżenie Marty Leśniakowskiej, iż Stanisław Zamecznik w swoich przedsięwzięciach scenograficznych tworzył układy „kontrolujące proces percepcji widza”18, narzucające mu pewien sposób odbioru danej ekspozycji19. Jednocześnie jednak, artysta ów zdaje się podejmować w tym wypadku żartobliwą, nieco ironiczną grę z koncepcją sztuki jako okna na świat. Wyrysowywanie małych (czarnych lub białych) kół na sześcianach rozstawionych w Zachęcie miało zapewne nawiązywać do otworu camery obscury, u jej „potomka” zastąpionego soczewką obiektywu. „Oczka” te miały jednak na tyle małą (niczym ukryty wizjer) średnicę, iż budzą skojarzenia z, nieobcym przecież fotografii (związanej z przyjemnością patrzenia i zaspokajania ciekawości)20, wątkiem voyeurystycznym. W salach Zachęty być może zatem cicho i subtelnie wybrzmiewało pytanie: czy łatwo wytyczyć granicę pomiędzy uwiecznieniem a podpatrzeniem i zawłaszczeniem konkretnej sytuacji przez fotoreportera?
Techniki
W recenzjach z XII OWF, poza problemem dotyczącym scenografii, nieustannie powracał wątek wykorzystywanych przez fotografów technik opracowywania odbitek. Warto podkreślić, że mimo wyraźnej dominacji „artystycznego fotoreportażu”21, procentowy udział technik odmiennych od klasycznego bromu był wyższy niż na przykład dwa lata wcześniej22. Wojciech Kiciński, jeden z najbardziej opiniotwórczych wówczas krytyków, w sposób krytyczny odniósł się do silnie ingerujących i modyfikujących wyjściowy zapis na negatywie metod:
Chyba wszyscy fotografujący bardzo lubią majsterkować, kombinować, doświadczać i odkrywać. Solaryzacja i izohelia są właśnie rezultatami takich doświadczeń. Chwycili się kiedyś za te techniki ludzie nie bardzo wierzący w możliwości zwykłej fotografii — stanowiły one furtki, przez które jakoś tam można się było dostać w wyższą krainę artystyczną […]. Skąd jednak dziś […] nawrót zainteresowań tymi furtkami? I żeby chociaż udany!23.
Mimo niepochlebnego nastawienia krytyki do tego typu modyfikacji, Adam Bogusz — już od początku lat 50. chętnie sięgający po technikę izohelii (por. np. III OWF, 1953) — uzyskał II nagrodę Ministerstwa Kultury i Sztuki za wykonane tą metodą24 Światła Moskwy. Tytuł (pozornie) wskazujący na zakorzenienie pracy w doktrynie socrealistycznej, bynajmniej nie harmonizuje z graficznym, sprowadzonym do bieli i czerni obrazem w typie drapieżnych rozwiązań Edwarda Hartwiga25. Rozpoznawalność rosyjskiej stolicy Bogusz zachowuje wyłącznie dzięki kilku charakterystycznym punktom panoramy w postaci cerkiewnych kopuł. Wizualną dominantę stanowią odbijające się w wodnej tafli światła, tworzące podłużne i dosyć nieestetyczne („grubo ciosane”) plamy, spod których wyziera niemal zupełnie pozbawione danych, nienaświetlone podłoże fotograficznego papieru.
Obok krytykowanych solaryzacji i izohelii (które to prowokowały postulaty, że fotografia „nie powinna się upodabniać do współczesnego malarstwa”26) silniej, niż w latach poprzednich, wybrzmiały na wystawie akcenty kolorowe. Operowanie plamą barwną budziło jednak sprzeczne odczucia, gdyż kreowanie „malarskich” odbitek asocjowano z piktorialnymi zabiegami zaprzeczającymi technologicznej istocie fotografii. Już rok wcześniej, przy okazji I Wystawy Fotografiki Barwnej27 (na której m.in. znalazły się prace Tadeusza Bilińskiego) krytykowano nieustanne „zrzynanie z Pankiewicza”28. Nawet Zbigniew Dłubak podkreślał wyraźną „niedojrzałość techniczną i artystyczną”29 fotografii barwnej.
Niezaprzeczalny wkład w popularyzowanie koncepcji fotografii kolorowej jako dziedziny sztuki wniósł Tadeusz Biliński, konsekwentnie na OWF-ach prezentujący prace o wysokim poziomie technicznym i cechujące się plastycznym wysmakowaniem30. Biliński w pracach ukazujących zespół Śląsk31 uzyskał nietypowe efekty plastyczne, gdyż — jak pisał Lech Grabowski — „rozproszył krople błyszczącej barwy”32. Kreatywne wykorzystanie przez artystę rastrów przyniosło rozbicie obrazu na kolorowe punkty a rezultat przywodził na myśl pointylistyczne malarstwo. Typowym dla Bilińskiego działaniem było odchodzenie od sposobu widzenia zgodnego z konwencją naocznej obserwacji rzeczywistości (np. poprzez śmiałe zabarwianie zdjęcia na kolor odbiegający od neutralnej barwy białego oświetlenia). Postać Tadeusza Bilińskiego do dziś pozostaje jedną z najciekawszych i wciąż niewydobytych sylwetek polskiej historii fotografii33 a do jego najważniejszych osiągnięć należą właśnie barwne i dynamiczne studia regionalnych tańców34, takie jak te zaprezentowane na XII OWF. Przekraczają one walory dokumentacji folklorystycznego dziedzictwa, stając się radykalną analizą ruchu. Wirujące figury tancerzy nabierają wręcz pewnej agresywności, która powoduje, że bliżej tym pracom do fotodynamizmu braci Bragaglia niż pasteli Edgara Degas.
Zobacz tabelę z przeglądem technicznym prac prezentowanych na XII OWF (pdf)
„Wielkie perspektywy”?
„Po latach prób i eksperymentów formalnych to jest słuszna droga otwierająca przed fotografią wielkie perspektywy”35 — tymi pełnymi optymizmu słowami korespondent „Świata” komentował wyraźną przewagę na XII OWF zdjęć w typie reportażowym. Większość nagrodzonych i reprodukowanych w prasie czy w katalogu wystawy prac istotnie należała do tego aprobowanego gatunku. Wymienić tu można choćby Zasobną Olgierda Gałdyńskiego (przedstawiającą reprezentantkę odmiennego niż polski, kręgu kulturowego) czy klasycznie skomponowane, neutralne widoki codzienności w wykonaniu Franciszka Karasiewicza (Cztery wieże) czy Franciszka Stobika36 (Kopalnia). Odznaczona III nagrodą Ciekawość Konstantego Jarochowskiego to widok fragmentu wojskowego szeregu: nogi anonimowych, męskich sylwetek. Posługując się, dość już wyświechtaną Barthesowską kategorią, można powiedzieć, że punctum tej fotografii stanowią wyłaniające się spośród lasu bezimiennych postaci twarzyczki dwójki małych dzieci, filuternie zerkające wprost na widza. Nagrodę czasopisma „Fotografia” otrzymał zaś Krzysztof Jabłoński za pracę Pod włos, która zdobiła okładkę sierpniowego numeru czasopisma37. Przedstawiała ona ujętego od dołu, dojrzałego mężczyznę samodzielnie golącego się brzytwą. Żabia perspektywa monumentalizuje znajdujące się na pierwszym planie owłosione ręce z krótko obciętymi, zabrudzonymi paznokciami. Niepokój widza może budzić też nietypowy sposób kształtowania kompozycji — główny motyw nie wypełnia całego kadru, w jego górnej części fotograf pozostawił duży, niewypełniony treścią, czarny obszar.
Analiza prezentowanych w ramach XII OWF zdjęć wskazuje, że częstym zabiegiem wykorzystywanym w fotografii reportażowej (co widoczne było już w przypadku X OWF) był chwyt kompozycyjny opierający się na multiplikacji jednego motywu. Za przykład posłużyć może Aleja Franciszka Karasiewicza (ilustrująca nie tyle drogę, co poskręcane, gęste konary splatających się drzew) czy Wisła w lipcu Edmunda Kupieckiego (stanowiąca dość dowcipne ujęcie z lotu ptaka licznych małych figurek kąpiących się urlopowiczów).
Wymienione przykłady fotografii reportażowych, które zostały nagrodzone bądź były przywoływane przez krytykę jako najciekawsze, z dzisiejszej perspektywy stanowią raczej pewien (w najlepszym wypadku: żartobliwy) komentarz o codzienności, niż realizacje asocjowane z „fotografią artystyczną”, wyrosłą z pewnej „sytuacji estetycznej”38. Aluzyjność i balansowanie na pograniczu abstrakcji, którą zaproponowali na przykład Henryk Lisowski i Stefan Arczyński, docenił tylko jeden z recenzentów39. Pewną szansę przemiany i otwarcia się środowiska fotograficznego na estetyczną rewolucję mogło sprowokować zakupienie zdjęcia Jerzego Lewczyńskiego pod tytułem Nieznany przez Ministerstwo Kultury i Sztuki, niemniej również ta, oparta o brutalną figuratywność, formuła fotograficzna nie spotkała się z aprobatą krytyki40.
XII Ogólnopolska Wystawa Fotografiki
30.06 – 29.07.1962
Zachęta Centralne Biuro Wystaw Artystycznych
pl. Małachowskiego 3, 00-916 Warszawa
Zobacz na mapie