Przeczytaj tekst Zofii Dubowskiej o historii Międzyszkolnego Koła Miłośników Sztuki przy Zachęcie. Zofia Dubowska: Z dokumentów z archiwum Zachęty wynika, że byłeś uczestnikiem dwóch ostatnich wyjazdów ...">  Przeczytaj tekst Zofii Dubowskiej o historii Międzyszkolnego Koła Miłośników Sztuki przy Zachęcie. Zofia Dubowska: Z dokumentów z archiwum Zachęty wynika, że byłeś uczestnikiem dwóch ostatnich wyjazdów ...">
Z Danielem Mizielińskim o Kole Miłośników Sztuki rozmawia Zofia Dubowska
foldery / teksty

Data powstania: 12.01.2022

 Przeczytaj tekst Zofii Dubowskiej o historii Międzyszkolnego Koła Miłośników Sztuki przy Zachęcie.

Zofia Dubowska: Z dokumentów z archiwum Zachęty wynika, że byłeś uczestnikiem dwóch ostatnich wyjazdów Międzyszkolnego Koła Miłośników Sztuki Wakacje ze szkicownikiem: w 2001 roku w Łucznicy i w 2002 roku w Łowiczu.

Daniel Mizieliński: To by się zgadzało. Wyjechałem rok przed dostaniem się do Akademii Sztuk Pięknych i tego roku, gdy się dostałem.

Czy można było wyczuć atmosferę końca?

Mam wrażenie, że panią Basię [Dąbrowską] przerosło to, że do Łowicza pojechały „za stare” dzieci. Grupa była bardzo zróżnicowana wiekowo: znaleźli się w niej i studenci, i dziewczynki z pierwszych klas liceum. To było wyzwanie. W Łowiczu był ze mną Michał Jarociński, którego tam poznałem – obok Łukasza Dziedzica największy polski type designer. Michał wspomina, że wyjazd do Łowicza to było największe i zarazem ostatnie imprezowanie przed ślubem, dziećmi i dorosłym życiem. Dla nas Łowicz to wspomnienie z szalonej młodości.

Pamiętam, że w Łowiczu była jedna (i jedyna) pizzeria, która dostarczała pizzę. Zamówiliśmy, gość ją przywiózł w środku nocy, zmordowany, a ktoś go kretyńsko spytał, czy jak wozi tę pachnącą pizzę, to nie ma ochoty jej zjeść. A on miał jej po dziurki w nosie. To były bardzo fajne kolonie. Wcześniej, poza zieloną szkołą, nigdy nie wyjeżdżałem na żadne obozy.

Co robiliście poza imprezami?

Jeździliśmy autokarem w różne miejsca. Pamiętam księży, który się mądrzyli w „swoich” kościołach. Był z nami, oprócz pani Basi, historyk sztuki Paweł Freus – zajebiście opowiadał o tych miejscach, co doprowadzało księży do furii, że on wie więcej i lepiej opowiada. Najbardziej arogancki proboszcz był w Tumie. Mój antyklerykalizm już wtedy był bardzo silny, więc zapamiętałem głównie te negatywne rzeczy.

Chodziłeś wcześniej na wykłady do Zachęty?

Chodziłem regularnie z moim kumplem Rafałem Leskim na wykłady do Zachęty i do Kino. Lab w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski. I na rysunek. Traktowaliśmy to jako przygotowanie do studiów w akademii. O wyjeździe na obóz dowiedziałem się albo na wykładzie, albo przez Karolinę Klepacką, z którą się przyjaźniliśmy i która pracowała wtedy w Zachęcie. Wyjazd do Łowicza różnił się od wyjazdu do Łucznicy. W Łowiczu mieszkaliśmy w domu przy parkingu, przy wjeździe do miasta, siedzieliśmy w pokojach. Dużo chodziliśmy po Łowiczu. A w Łucznicy siedzieliśmy w parku. Gadaliśmy w otoczeniu zieleni do późna w nocy.

W Łucznicy był też z nami gość od zajęć plastycznych.

Lech Żurkowski!

O, tak! Pamiętam z nim zajęcia. Lubił roztaczać wokół siebie aurę mistrza. Patrząc na to z perspektywy nauczyciela, wydaje mi się to nieodpowiednie. Sam jako nauczyciel wolę strukturę niehierarchiczną.

W Łucznicy mniej jeździliście, więcej pracowaliście na miejscu, bo tam są profesjonalne pracownie i sale przeznaczone do ćwiczenia różnych technik plastycznych. Jak to zapamiętałeś?

Dom pracy twórczej. Tłukliśmy papier czerpany młotkami, robiliśmy ceramikę. Bardzo mi się to podobało. To było świetne, zwłaszcza przed pójściem na akademię. Na grafice ma się przesyt działań manualnych. Nigdy nie byłem nakręcony na historię sztuki, więc takie działania plastyczne były dla mnie ciekawe. Fajnie było tego wszystkiego posłuchać, ale do tej pory ze średniowiecza i wczesnego renesansu kręci mnie tylko malarstwo, a nie architektura. Moja nauczycielka rysunku Maria Sawicka-Biczyk z Łazienkowskiej [Miejski Dom Kultury przy ulicy Łazienkowskiej 7] też robiła ceramikę i znała Łucznicę, więc to wszystko było połączone.

Do KMS należały osoby, które chciały się dostać albo na akademię, albo na historię sztuki. Ty byłeś we frakcji artystycznej. Wydaje się, że obozy na przełomie XX i XXI wieku były nastawione głównie na historię sztuki. Łucznica jest wyjątkiem. Czy poza wykładami i wyjazdami letnimi coś się w Zachęcie działo w ramach KMS?

Nie wiem, czy akurat w ramach KMS – po prostu przez jakiś czas byłem mocno związany z Zachętą. Między maturą a studiami i na pierwszym roku stworzyłem z Rafałem Leskim ciemnię fotograficzną w pomieszczeniu przy bibliotece. W zamian za możliwość posiadania ciemni (sprzęt był nasz) w weekendy prowadziliśmy warsztaty z dzieciakami, a także dla publiczności, np. do wystawy Jacka Malczewskiego. Ludzie się przebierali w stroje z epoki i robiliśmy im zdjęcia wielkoformatowe. Wywoływanie tego to była prawdziwa rzeź. Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, ile nas to będzie kosztować pracy. Telewizja zrobiła nawet materiał z tych warsztatów. Prowadzący zajęcia z fotografii na ASP Rosław Szaybo zaliczył nam całe zajęcia na podstawie działań w Zachęcie.

Największy mój projekt ciemniowy mogłem zrealizować dzięki Zachęcie. Na pierwszym roku wykonałem portret Oli [Machowiak], a Rafał portret Karoliny [Klepackiej]. Postawiliśmy magnifaxa rzutnik do wywoływania w sali kinowej, naświetliliśmy nim zdjęcie 3 × 2 metry. Oba portrety wisiały potem na budynku grafiki przy Krakowskim Przedmieściu.

W Zachęcie znałem wszystkich panów ochroniarzy, poruszałem się po całym budynku, obserwowałem od zaplecza, jak się robi wystawy. Pani Basia, Małgosia Bogdańska, Monika Kamińska sprawiły, że to było też moje miejsce. Chodzenie do Zachęty dawało mi poczucie fajności. W życiu nie bywałem więcej na wystawach niż w tamtym okresie. To był też mój wgląd w świat „pracy na etacie”, obserwowania, jak się zachowują pracownicy. Akurat wtedy bardzo przeżywali zmianę dyrekcji[1]. Zachęta była wtedy dla mnie ważnym miejscem i pojawiła się w dobrym momencie mojego życia.

Badając historię MKMS, zauważam, że początek pierwszej dekady XXI wieku to schyłek jego działalności. Z różnych powodów: ekonomicznych, pomysłów na funkcjonowanie Zachęty, „czynników ludzkich”. Pani Basia prowadziła wyjazdy od 1990 roku i po dwunastu latach mogła już mieć dość organizowania obozów, walczenia o każdą złotówkę i troski o nowe pokolenie młodych ludzi. Koło się toczyło siłą tradycji, aż wreszcie stanęło w miejscu.

Miałem takie poczucie na ostatnim obozie. Część ekipy była ściągnięta przez nas (to te „stare” dzieci), część to były dzieciaki z początków liceum. Wydaje mi się, że żadna z tych osób nie była „nowa”. Albo wszyscy się znali, albo zaprzyjaźnieni z panią Basią rodzice podsuwali swoje pociechy.

I to też był problem, że młodzi ludzie jechali, bo rodzice tak chcieli, a nie z własnego wyboru.

Pewnie powinna być rotacja co kilka lat, i wśród uczestników, i wśród prowadzących, żeby była energia.

Za waszych czasów było więcej możliwości letnich wyjazdów czy zajęć popołudniowych.

Tak, ale tego typu rzeczy wokół sztuki nie było dużo. A może wcale. Głównie komercja, pure entertainment, ewentualnie geekowe wyjazdy. Przygotowywanie do egzaminów na akademię wyglądało tak, że wszystkie popołudnia się rysowało, bo żeby się dostać, musisz ćwiczyć małpią zdolność. Tak naprawdę każdego możesz nauczyć odwzorowywania, które w późniejszej pracy nie ma takiego znaczenia. Tak póki co jest skonstruowana ta uczelnia, chociaż praktyki w erze COVID-19 pokazują, że może być inaczej i egzaminy mogą przyjmować inną formułę, a mimo to poziom się nie zmienia. Przedtem egzamin na grafikę polegał na tym, że pięć dni trzeba było rysować. Więc każdy rysował do upadłego, żeby się do tych egzaminów przygotować. Efekt był taki, że jak już się dostałeś, byłeś kompletnie ogłupiały, bez żadnych intelektualnych przemyśleń, żadnego myślenia o sztuce czy twórczości. To tak jakbyś chciała uczyć się literatury, a na egzaminie sprawdzaliby, jak szybko piszesz na klawiaturze. Taki wyjazd z Zachętą, kiedy nagle jedziesz i rozmawiasz o sztuce, albo chodzisz co tydzień na wykłady – był bardzo potrzebny dla odświeżenia głowy. Wprawdzie na początku nie umieliśmy tego połączyć, ale to się bardzo przydało w mojej pracy.

Myślę, że takie obozy byłyby nadal unikatowe i potrzebne. I cotygodniowe spotkania też. Zwłaszcza teraz widać, jak ważne są osobiste spotkania. To jest potrzebne i w uczeniu innych, kiedy trzeba zdobyć zaufanie drugiej osoby, i w uczeniu się.

Daniel Mizieliński – grafik, projektant, absolwent grafiki w Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie prowadzi Pracownię Projektowania Gier i Komiksów. Wraz z Aleksandrą Mizielińską stworzył wiele książek dla dzieci, gier i krojów pisma. Ich najbardziej rozpoznawalne publikacje to przetłumaczone na ponad 40 języków Mapy, seria Mamoko oraz seria S.E.R.I.A.

[1]Andę Rottenberg zastąpiła Agnieszka Morawińska.


Materiały powstały w ramach projektu „Otwarta Zachęta. Digitalizacja i udostępnienie polskich zasobów sztuki współczesnej ze zbiorów Zachęty – Narodowej Galerii Sztuki oraz budowa narzędzi informatycznych, rozwój kompetencji kadr kultury, animacja i promocja służące wykorzystaniu i przetwarzaniu cyfrowych zasobów kultury w celach edukacyjnych, naukowych i twórczych” realizowanego w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na lata 2014-2020 Oś Priorytetowa nr 2 „E-administracja i otwarty rząd” Działanie nr 2.3 „Cyfrowa dostępność i użyteczność informacji sektora publicznego” Poddziałanie nr 2.3.2 „Cyfrowe udostępnienie zasobów kultury”, na podstawie umowy o dofinansowanie nr POPC.02.03.02-00-0025/19-00”.

Mediateka
964/1004
Zobacz także
  • Grafika obiektu: Annual report 2015foldery / teksty
    Annual report 2015
  • Grafika obiektu: Zrób to sam z Zachetąfoldery / teksty
    Zrób to sam z Zachetą
    Materiały edukacyjne do wystawy Historie ucha
  • Grafika obiektu: Czy artyście wszystko wolno? foldery / teksty
    Czy artyście wszystko wolno?
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
  • Grafika obiektu: Językowy obraz świata w sztuce współczesnej_1foldery / teksty
    Językowy obraz świata w sztuce współczesnej_1
    Konspekt lekcji j. polskiego dla liceum
  • Grafika obiektu: Językowy obraz świata w sztuce współczesnej_2 foldery / teksty
    Językowy obraz świata w sztuce współczesnej_2
    Konspekt lekcji j. polskiego dla liceum
  • Grafika obiektu: Co jest podstawową regułą światafoldery / teksty
    Co jest podstawową regułą świata
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
  • Grafika obiektu:  Kim jesteśmy my - my samifoldery / teksty
    Kim jesteśmy my - my sami
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
  • Grafika obiektu:  Popkultura w sztuce wysokiej_1foldery / teksty
    Popkultura w sztuce wysokiej_1
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
  • Grafika obiektu: Popkultura w sztuce wysokiej_2foldery / teksty
    Popkultura w sztuce wysokiej_2
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum
  • Grafika obiektu: Sztuka interpretacjifoldery / teksty
    Sztuka interpretacji
    Konspekt lekcji j. polskiego i WOK dla liceum