Publikacja udostępniana jest na licencji Creative Commons Creative Commons Uznanie Autorstwa - Na Tych Samych Warunkach 3.0 Polska.
Prowadzenie: Gosia Jakubowska @_gosiajakubowska_
Gość: Amina Olszewska
Zdjęcie okładki: Zbyszek Szymańczyk @zbyszekszymanczyk
Montaż audio: Gosia Jakubowska @_gosiajakubowska_
Data powstania: 22.06.2023
Jak zapamiętaliście swoje wycieczki do galerii, muzeów w czasach dzieciństwa? Co jest najważniejsze w edukacji w przestrzeni artystycznej? W najnowszym odcinku podcastu Na Zachętę rozmawiamy z naszą edukatorką Aminą Olszewską, która od dwóch lat oprowadza młodszych i nieco starszych odbiorców po Zachęcie — Narodowej Galerii Sztuki. Podczas oprowadzania wykorzystuje swoje dotychczasowe doświadczenie instruktorki tańca, prowadzi warsztaty z ruchem, uwzględniając przy tym kontekst terapeutyczny. Fascynuje ją wyobraźnia i kreatywność dziecięca; przyznaje, że poza tym, że sama naucza, z każdego warsztatu wychodzi z nową wiedzą. Bo spotkania w Zachęcie wzbogacają — nie tylko widzów, ale również pracowników.
Transkrypcja:
G: Fantastyczne, w naszych podcastach, naszych spotkaniach jest to, że jedyną presją jaką czuję to presja czasu, bo mamy wynajęte studio, na konkretne godziny, w których musimy się zmieścić, natomiast trochę inaczej jest w przypadku prac edukatorów. Mam wrażenie, że ta praca jest nieco trudniejsza, przy okazji dochodzi element zachęcania grup, które odwiedzają Zachętę do tego, żeby brać czynny udział, nie tylko oglądając wystawę, ale także zadawać pytania i zachęcać do tego, aby wpadać nieco częściej do Zachęty.
Amina: Wiesz co, właśnie w sumie wydaje mi się, że ten aspekt zachęcania jest takim jakimś kluczowym aspektem, w ogóle wprowadzenia, nie tylko dzieci i młodzieży, ale też dorosłych do Galerii. Po pierwsze taki budynek jest po prostu piękny, wielki, elegancki i trochę onieśmielający, no i w ogóle, sztuka współczesna jest trochę onieśmielająca, bo tak naprawdę do tej sztuki dawnej jesteśmy przyzwyczajeni, a jednak ta sztuka współczesna, po prostu wydaje się nam taka niedostępna, więc takie zachęcenie, trochę dodania pewności siebie, na pewno. To właśnie przede wszystkim dorosłym wbrew pozorom, bo jednak dzieci są pod tym względem super fascynujące, że one często jeszcze nie mają jakichś takich barier nałożonych, jedynie boją się oceny.
G: Też przy okazji dochodzi samego miejsca, bo jest to jedna z ważniejszych galerii sztuki u nas w Polsce i to też jest pewnego rodzaju stres? Gdy sobie to uświadamiasz, że oprowadzasz po Zachęcie?
A: Na początku było to dużym stresem, ale to był taki stres, który minął trochę z tym momentem, kiedy zaczęłam rozmawiać z osobami, które tam przychodzą. Jakoś trochę bardziej połączyłam się z tymi zwiedzającymi i nagle okazało się, że to też są po prostu zwykli ludzie, którzy chcą się czegoś dowiedzieć, a ja mam do zaoferowania im jakiś kawałek mojej wiedzy, trochę mojego doświadczenia i to, że oni często dają mi fajny feedback, to że mi się podoba, i że są super zainteresowani. To trochę mam wrażenie, że w jakiś sposób odmitoligizowało tą wielką instytucję państwową - Narodową Galerię Sztuki. To się stało czystą przyjemnością.
G: Czy macie jakieś określone ramy, w których się poruszacie przy oprowadzaniu po danych wystawach?
A: Wiesz co, zazwyczaj to prowadzenie w dużej mierze bazuje na oprowadzaniu kuratorskim, z tą wiedzą przekazaną przez kuratora - jakieś materiały, teksty, również zawarte w katalogu, często też jest coś na czym my bazujemy, ale do tego dochodzi jakiś osobisty research, który najczęściej po prostu jest takim researchem o sztuce czy generalnie o twórczości i życiu danej artystki, artysty, czy jakiejś grupy, więc też ten własny research dużo mówi, no bo jednak takie oprowadzania kuratorskie są też trochę ukierunkowane pod nas – pracowników, ale też dla osób, które się tą sztuką zajmują, a oprowadzając zwiedzających jednak fajnie tam wpleść jest ciekawostki – coś, co trochę przykuje uwagę i rozluźni atmosferę tego długiego, godzinnego oprowadzania.
G: To masz jakiś taki sposób na rozluźnienie atmosfery?
A: Wiesz co, czasami to trzeba jakieś takie szokujące ciekawostki przygotować. Jak już widzę, że po prostu wszystkich oczy latają po ścianach i nagle mówię coś super szokującego i widzę, że wszystkie twarze jednak są zwrócone ku mnie, to już mówię „ok”. Aby zwrócono uwagę możemy dalej mówić o tych bardziej kluczowych informacjach przygotowanych przez kuratorów.
G: A żeby zrobić ten zwrot akcji, to jest bardziej kwestia już wyczucia publiki?
A: Wiesz co, czasami tak, czasami kuratorzy też jakby na oprowadzeniu nas – edukatorów, często właśnie mówią o takim smaczku i ten smaczek jest trochę takim asem w rękawie. Kiedy chcemy zwrócić uwagę publiczności, to go wyciągamy, a pryz okazji można się o tym dowiedzieć no i potem to jest hit i wszyscy edukatorzy sobie to sprzedają żeby też była jakaś ujednolicona wersja narracji.
G: Praca edukatora w zachęcie to też praca trochę takiego psychologa?
A: No, na pewno
G: a może socjologa?
A: Może bardziej socjologa. W kontekście tej wystawy o dzieciństwie, gdzie po prostu mamy bardzo dużo prac, też współtworzonych przez dzieci, to my jako edukatorki, często też rozmawiając, bo przychodzą osoby związane z edukacją i jak na przykład widzą jakieś wypowiedzi na ścianach, bo tam jest taka ściana gdzie są różne wypowiedzi dzieci na odpowiedzi na w sumie bardzo intencjonalne i trudne pytania: „czym jest wolność?” albo „jaka jest różnica między mrokiem a ciemnością?”, no to same odpowiedzi i rozmowy wprowadzone w ramach tego oprowadzania, to jest jakiś fascynujący materiał do badania. Podczas każdych warsztatów ja mam coś takiego, że po prostu wiem, że to jest tylko półtorej godziny, a tak naprawdę bardzo dużo chciałam zainwestować, żeby te warsztaty były jak najbardziej otwarte i dawały przestrzeń do rozwoju, gdzie wszyscy się będą czuli dobrze i będą trochę taką alternatywą dla tej klasy w szkole. Dlatego, jednak system edukacji pomija, tych którzy najbardziej potrzebują uwagi.
G: Każdy edukator ma jakieś zaplecze związane ze sztuką współczesną, dzięki czemu później łatwiej mu trochę prowadzić jest zajęcia?
A: Trochę tak i to jest, uważam, bardzo piękne.
G: Chociaż, nie każdy, z tego co wiem z rozmów z działem edukacji, że nie każdy edukator akurat zajmował się tańcem, ale na przykład niektórzy są po ukończeniu ASP…
A: Uważam, że to fajna i piękna rzecz, że mamy osoby, które są jednak bardziej ukierunkowane teoretycznie, mamy osoby, które faktycznie mają ten warsztat malarski i mogą się bardziej na nim skupić. A ja mam wrażenie, że studiuję bardzo eksperymentalny kierunek oscylujący wokół historii i sztuki, wplatam element taneczny, więc jest mocno eksperymentalnie na moich warsztatach.
G: Eksperymentalnie? Czyli co robicie?
A: U mnie dużo myślimy, dużo dyskutujemy..
G: O to faktycznie eksperyment! (śmiech)
A: (śmiech) Tak! Dużo gadamy, no ale właśnie dużo też eksplorujemy, pojawia się dużo ruchu, dużo dźwięków, generalnie dużo gramy z tym co czujemy. Na przykład teraz wykorzystuję sobie różne takie eksperymentalne techniki Bauhausu. Trochę jakoś badam sobie to pojęcie synestezji też zainspirowana przez naszą wystawę w Zachęcie no i to jest po prostu super fascynujące. Nam - dorosłym trochę trudno w przypadku takich wolnych konotacji. A jak miałam warsztaty z 8 latkami i tam próbujemy szukać dźwięków dla konkretnych kolorów, czy kształtów, dla konkretnych dźwięków, bo to jest jakaś kompletnie fascynująca rzecz, która również mnie bardzo dużo uczy, bo mimo, że jestem jakąś przewodniczką w tym momencie, ale tak naprawdę to jest jakaś wspólna eksploracja.
G: No właśnie, bo ty jesteś takim łącznikiem jako edukatorka między tym światem abstrakcyjnym dla dzieci, no bo sztuka współczesna niekiedy nie jest prosta, wręcz przeciwnie jest ogromnym wyzwaniem interpretacyjnym, bywa, no i musisz połączyć trochę ten świat dziecięcej wyobraźn,. z tym co prezentowane jest w Zachęcie niekiedy też dla dorosłych i to jest moim zdaniem jednym z takich większych wyzwań.
A: No, to jest chyba też najtrudniejsze zadanie. Nie tylko u nas, w Zachęcie, ale w ogóle chyba we wszystkich instytucjach, które zajmują się sztuką współczesną. To jest sztuka, która jednak wydaje się mocno elitarna. Dlatego też boimy się jej, bo jej nie rozumiemy i tak naprawdę, chyba najważniejszym zadaniem i właśnie taką moją misją, jest to, żeby sprawić aby ona była przestępna, żeby nie była taka straszna, żeby nie była też taka poważna. Bo coś czego nie ma w nastolatkach już, a coraz bardziej jest w dorosłych, to, że oni muszą rozumieć. Mówię, że nie trzeba rozumieć. Czasami wystarczy czuć, wystarczy posłuchać trochę bardziej siebie, znaczy spojrzeć na tę sztukę właśnie mniej poważnie, przez pryzmat trochę zabawy, przez aspekt uczuć i przez taki ludzki aspekt, że tak naprawdę, to tworzą ludzie, którzy po prostu mają jakieś motywy, mają jakieś potrzeby i rozumiejąc ich, możemy trochę bardziej rozumieć to, co tworzą i w drugą stronę – również. Powiedzmy, to jest toporny temat - tłumaczenie abstrakcji, bo wiadomo, że jak to jest dla dorosłych trudne, to często dla dzieci również. Ta umiejętność abstrakcyjnego myślenia pomaga często w tym, że jednak ci młodsi mają go trochę więcej, ale to jest mocno uwarunkowane przez wiek. Mam wrażenie, że jednak ten jeszcze najmłodszy wiek, który właśnie nie ma tych ram wtłoczonych, to trochę łatwiej przyjmuje takie czasami bardziej awangardowe, abstrakcyjne koncepty. A już powiedzmy, przekraczając jakiś tam próg 10-12 lat, to jednak wszystko będzie zawsze coś przypominało i będzie bardzo dużo pytań: Czy to jest dobrze? Czy mogę wyjechać? Czy mogę wyciąć tę kartkę? Czy mogę zrobić, to czy mogę zrobić tamto? A ja mówię „Możemy robić wszystko” a i tak cały czas jest jakaś taka obawa i stres przed oceną, albo w ogóle, że ktoś zgani.
G: Myślę, że to jest kwestia tego, że dzieciaki przyzwyczajone są do tego, że w szkole, to jak coś zrobią, to zawsze to podlega ocenie, więc jak przychodzą na warsztaty, to też mają takie poczucie, że za chwilę dostaną za to piątkę albo jedynkę i wchodzi ten stres u dzieci. Chciałabym teraz zrobić taką retrospekcję do naszych wycieczek do różnych muzealnych i związanych ze sztuką miejsc. Ja to pamiętam, że faktycznie moje oczy latały gdzieś po całej tej przestrzeni, trudno mi się było skupić na tym, żeby słuchać od A do Z przewodnika, czy edukatora. Pamiętam też, że właśnie bardziej samą fascynację, takim najważniejszym elementem dla mnie była jazda metrem, a nie samo stricte przebywanie w tym miejscu, więc to też świadczy chyba o tym, że jak chodzimy na takie wycieczki jako dzieci na takie wydarzenia, to zwracaliśmy uwagę na zupełnie co innego. Amina, jak myślisz, jak się zmienia to oprowadzanie? jak się zmienia to podejście edukatorów do dzieci? czy w ogóle się coś zmieniło?
A: Zmienia się jakaś taka nasza świadomość.
G: Nasza, czyli?
A: Ludzka, ale właśnie przede wszystkim, w ogóle osób dorosłych i przede wszystkim tych zajmujących się edukacją. Osoby do konkretnego wieku mają trochę powiedzmy inny sposób skupienia. Biorąc pod uwagę również technologię – wpada im 6 filmików na raz na tiktoku i to bardzo widać, że to po prostu, powiedzmy z perspektywy też osób, które dłużej trochę pracują, mówią, że to się bardzo zmienia i jest to trochę walka o atencję i o uwagę. Mam wrażenie, że czasami musi być nieprzyjemnie, bo nie możemy tylko działać samymi obrazami, samymi wizualami i czasami jednak taka burza mózgów, czy praca umysłowa, że aż tam paruje, to taka naprzemienna praktyka. Dbamy, aby uwzględniać to, aby nie było aż tak nudno i żeby to było po prostu coś, gdzie nie ma do końca tej roli wielkiego nauczyciela, który teraz swoją mądrość przekazuje i małego ucznia, który teraz słucha tylko jeżeli to już jest faktycznie jakiś bardziej merytoryczny powiedzmy temat, czy też teoria, to musisz przegadać to jednak. Wtedy jest bardziej wymiana jakiejś dyskusji, refleksja nad tym czy moje zdanie liczy się tak samo jak zdanie osoby, która chce coś powiedzieć. Mam wrażenie, że trochę zniesienie tej hierarchii, trochę jakby bardziej egalitarne podejście, to w jakiś sposób trochę bardziej angażuje.
G: Amina, a jak ty w takim razie zapamiętałaś swoje wycieczki do muzeów i innych instytucji?
A: Wychowałam się w Niemczech w Berlinie i tam jest w ogóle coś, co mam wrażenie w Polsce potrzebujemy chwili do tego, bo jednak w ogóle ta kultura i oferta edukacyjna jest po prostu bardzo szeroko dostępna i też nie jest właśnie elitarna, że tak naprawdę przez to powiedzmy moja samotnie wychowująca mama, która nie miała kasy mogła mnie tam co tydzień, na wszystkie te zajęcia zabierać i to było tydzień w tydzień. Zajęcia w każdej galerii, w każdym muzeum, tak naprawdę, mam wrażenie, że jednak w Polsce to jest jedna konkretna grupa społeczna, która dalej zabiera na przykład dzieci na takie zajęcia, które kosztują zazwyczaj, ale też z drugiej strony..
G: Przepraszam że Ci przerwę, ale to jest ciekawe w ogóle o czym mówisz, ponieważ ostatnio nawet rozmawiałam, że w Polsce też jesteśmy przyzwyczajeni do darmowej kultury przez co jednak mam wrażenie, że czasami poziom tej kultury niestety spada i pojęcie kultury, no też jest tutaj istotne, że mówimy o kulturze w Niemczech - ambitnej czy o takiej, która jest na wyciągnięcie ręki, a które nie do końca dostarczy nam tej wiedzy i ambitnej sztuki?
A: Wydaje mi się, że tak naprawdę to kultura, która jest dostępna tam, porównując co do naszego podwórka, ale właśnie chyba trochę zmieniła swoje zasady i to podejście, że właśnie trochę rzuciła ten koncept tej Wielkiej kultury Wielkiej sztuki i bardziej się skupiła na tym, żeby ona była jak najbardziej szeroko dostępna i żeby właśnie nie była taka elitarna i straszna, i żeby na tych, powiedzmy, niedzielnych warsztatach rodzinnych, żeby właśnie był przekrój osób z każdej klasy społecznej. Uważam, że to jest po prostu super ważne, ale to nie jest jakieś takie ogólne założenie, że tej kultury jest po prostu więcej. Wszędzie - i w przestrzeni miejskiej, i w szkole, i ona jest w lokalnych społecznościach, a przede wszystkim, że ona no nie jest taka straszna, jest jakąś częścią życia i nie musi być wielkim strasznym obrazem, na którym nic nie rozumiem, bo to są po prostu jakieś ciapki kolorowe.
G: Widzisz, ja sama też spojrzałam przez pryzmat sztuki ambitnej i mniej, a nie powinnam chyba też w ten sposób patrzeć, jeżeli mówię o dostępności kultury, no ale też jej nie powinniśmy chyba mimo wszystko o jej poziom
A: Tak, to jest też prawda, ale mam wrażenie, że o ten poziom jednakże trzeba dbać i również o wsparcie w tej kwestii od instytucji i ewentualnego odzewu powiedzmy osób, które jej użytkują. To powinna być jakaś, w mojej opinii, wymiana wrażeń doświadczeń i rozmowa.
G: A jakbyś mogła powiedzieć nieco więcej na temat tych zajęć w Niemczech, bo Ci przerwałam, a jestem ciekawa jak to wpłynęło na twoje współczesne też zawodowe życie w Zachęcie.
A: Mam wrażenie, że uczęszczając na zajęcia tam, w Niemczech, bo to właśnie było trochę takie pierwsze zetknięcie w ogóle ze sztuką współczesną, zrozumiałam, że jest to sztuka, która trochę jest dziwna, ale też kolorowa i do końca, której nie rozumiem. Mam wrażenie, że właśnie zaczynając tę pracę w Zachęcie, bardzo często wracałam do tego momentu. To jest w ogóle jakieś piękne, że nagle zatoczył się taki jakiś cykl. To było dla mnie bardziej takie doświadczenie społecznosciowe, że tam po prostu było tyle ciekawych osób, kolegów, koleżanek nowych, których w ogóle nigdy na co dzień nie poznałam, bo mieszkają w innych dzielnicach i to tak naprawdę to chyba zapamiętałam najbardziej - te znajomości.
G: I utrzymujesz z nimi do dzisiaj kontakt?
A: Raczej nie, jakoś przepadły trochę, ale ta wymiana doświadczeń, była przez to jakaś bardzo piękną rzeczą. To, że to były jakieś osoby, które po prostu też były bardziej zainteresowane robieniem kreatywnych rzeczy..
G: A tutaj, w Polsce, przyjechałaś i to pewnego rodzaju zdziwienie? Szok?
A: Może nie, ale nawet pod takim aspektem, to właśnie trochę spotkałam się może jednak z szokiem kulturowym, że nagle są wszędzie zasady i nie mogę narysować syrenki bez biustonosza, bo wszystkie dzieci mówią, że to jest niepoważne, i co ja robię tutaj strasznego, więc taki trochę proces powiedzmy wchodzenia takiego wstydu, nawet wiesz, wchodzenie..
G: W jakieś reguły, w których trzeba się poruszać.
A: Jest to może różnica kultur, bo jednak ta kultura niemiecka jest mocno otwarta, pod różnymi względami. Na ASP się spotykamy z zasadami, chociaż też nie mam takiego doświadczenia klasycznego ASP, bo też powiedzmy, wiedział, na którym studiuje, to znaczy Studiów Kuratorskich i Badań Artystycznych, to jest mocno eksperymentalny wydział, gdzie tak naprawdę ja dużo w ogóle z tego wydziału i tej praktyki studenckiej czerpię jako edukatorka. Bo, po dosyć dramatycznej ścieżce edukacyjnej klasycznej jednak napotkałam się właśnie z takim partnerstwem, z tym, że po prostu siedzimy w kole i rozmawiamy i każdego zdanie się liczy, i że mogę mówić sobie na ty z osobą, która przekazuje mi swoją wiedzę i nie boje się jej, to w ogóle nie wpływa na to jak bardzo ją i jej wiedzę tak naprawdę szanuję i podziwiam, więc dużo tych wartości, których się nauczyłam na tych studiach, próbuję też przekazać, bo wiem, jak to na mnie wpłynęło jako uczestniczkę życia jakieś aktywności. Nawet na forum też widzę, że to działa i też próbuję to jakoś wprowadzić w te zajęcia, żebyśmy też właśnie nie siedzieli po prostu w nudnych ławkach, po dwie osoby. Żebyśmy siedzieli w kole i żebyśmy wszyscy się widzieli i żebyśmy mówili może sobie czasami „na Ty”, bo jeżeli to odpowiada grupie, to ja do tego zachęcam. Widzę, że jest efekt, że nawet na przestrzeni półtorej godziny, czy godziny, oni się bardzo szybko otwierają, kiedy widzą, że jest przyjazna przestrzeń, gdzie nikt ich nie oceni i wszystkie, nawet złe odpowiedzi, są mile widziane.
G: To też nie jest jakiś wymóg, że każde dziecko musi się przecież otworzyć i każdy musi jakoś czynnie brać udział w tych warsztatach, bo też tak jak my – dorośli, każdy z nas trochę inaczej w gronie jakiś osób, tak samo i dzieci - każde reaguje trochę inaczej. Bo ja tak zaczęłam o tych dzieciach, a tak na dobrą sprawę oprowadzasz też dorosłych po wystawach.
A: To prawda, oprowadzam też dorosłych. Jednak to oprowadzania z dorosłymi są takimi najmniej zaangażowanymi oprowadzeniami, mam wrażenie, bo rzadko kto w takim przedziale wiekowym powiedzmy 25-50 przychodzi do mnie żeby potem porozmawiać, bo ma jakieś pytania, albo komentarze. I zazwyczaj to są, albo osoby właśnie młodsze, albo osoby starsze. Ja najczęściej właśnie kończę oprowadzenie tak, że po prostu siedzę z jakimiś osobami starszymi i sobie opowiadamy i rozmawiamy i czasami nawet dyskutujemy, czasami się nie zgadzamy na jakiś temat, co zawsze jest już bardzo mile widziane, ale jeżeli chodzi o praktykę edukatorską, taką warsztatową, to jednak myślę, że taki przedział wiekowy, który właśnie powiedzmy jest chętny do dyskusji, do rozmowy, bo jednak na ten najbardziej stawiam, to częściej wychodzi w takich grupach wczesno-licealnych. W ogóle, te licealne grupy to jest taka grupa, która może bardzo zaskoczyć, bo jednak oni też są w okresie buntu i czasami nie są super chętni do rozmowy, ale czasami to jest taki moment, kiedy ja trochę już powiedzmy mniej wychowuję, a więcej tej sztuki mogę przekazać. I w ogóle tej wiedzy, którą się interesuje najbardziej. A tak naprawdę, im niżej schodzimy w tym przedziale wiekowym, to jednak ta proporcja przekazywania tej wiedzy artystycznej i edukowania ogólnego się zmniejsza, więc albo nastolatkowie, ale po prostu statystycznie patrząc najbardziej rozgadana grupa, czyli okolice to są po prostu najwięksi dyskutanci. Zawsze.
G: Czyli mówisz, że taki wiek gimnazjalny/licealny, co myślę, że też jest dla mnie trochę zaskakujące, bo bym pomyślała o studentach. Myślisz, że dzisiaj potrzebni są edukatorzy?
A: Koniecznie, bo w ogóle aspekt edukacji artystycznej przez wiele lat był tak pomijany. Sztuka nie tylko w sytuacjach kryzysowych i jakiś granicznych może być po prostu bardzo dobrym narzędziem terapeutycznym i jak teraz narzekamy na ten ogólny poziom trochę braku zainteresowania kulturą, to chyba jednak rozwiązaniem na te wszystkie zarzuty byłoby jednak spojrzenie na problem trochę w zarodku. Zaczęcie od tych najmłodszych, żeby na tą sztukę trochę inaczej spojrzeć. Jest potrzeba tej edukacji.
G: A masz jakieś takie wartości, które chciałabyś przekazywać poprzez oprowadzanie/edukowanie, bo w tych zajęciach, tak mi się wydaje przynajmniej, nie chodzi tylko o same rozmowy sztuce. To chodzi o też zachęcenie, od którego wyszłyśmy w naszej rozmowie, ale także o to przekazanie jakichś takich wartości zostawienie jakiejś refleksji/myśli żeby ona tam zakiełkowała w tych młodych umysłach i czy nawet starszych trochę..?
A: No dla mnie osobiście sztuka współczesna to są przede wszystkim ludzie i ludzie którzy ją tworzą, więc ja często jak mam jakieś warsztaty, to czasami trochę wrażenie że gadamy więcej o tych ludziach i o jakichś emocjach, czy rzeczach, które trochę nimi kierują, niż o tym wyniku w postaci jakiejś pracy artystycznej na przykład. Ja też sama osobiście chyba najbardziej stawiam na, i to nie tylko w życiu, ale i w praktyce zawodowej, na empatię. Rozmawianie o tym co to tak naprawdę znaczy, to jest mam wrażenie, tak często używane słowo, a tak naprawdę chyba nie rozumiemy wszyscy jak w praktyce tej empatii używać, stosować się do jej zasad. Jak najbardziej próbuję jakoś przekazać taką otwartość i może troskę i właśnie ten szacunek, przez takie interwencje nawet nie artystyczne, tylko trochę może wychowawcze. Czasami godzinne zajęcia, a coś tam się dzieje, bo nie wiem muszę przerwać warsztat, bo ktoś po prostu używa super nie inkluzywnego języka, co dla mnie jest po prostu nie do przyjęcia. Wtedy się zatrzymujemy i rozmawiamy o tym i sama ta rozmowa czasami mam wrażenie, że działa i przekazuje potrzebne wartości.
G: Które oczywiście możemy jakoś sobie wypracować, albo może nie wypracować, ale też i zasiać o nich refleksje, chodząc na zajęcia do Aminy Olszewskiej. Jeszcze kończąc nasze dzisiejsze spotkanie chciałam poruszyć taki wątek o jakiej sztuce chcesz mówić i edukować przede wszystkim?
A: Chyba o takiej sztuce, która jest może właśnie poza kanonem. Ta sztuka poza kanonem, przez to, że nie jest już taka straszna i wielka, będzie łatwiejsza w odbiorze, będzie nam trochę bliższa. Moim marzeniem jest chyba trochę to, żeby rozmawiać o tej sztuce i pokazywać sztukę tych, którzy są trochę niewidoczni, żeby pokazywać sztukę jakiś osób marginalizowanych, bo to właśnie trochę wpływa na jakąś taką naszą ogólną kondycję – nas odbiorców i odbiorczynie sztuki i ja też zawsze o to apeluję, żeby było dużo takich przykładów na zajęciach, nawet kiedy mówimy o bycie kanonicznym, żeby jednak uwzględniać tą sztukę albo historię sztuki tych, którzy zawsze byli pomijani.
G: To w takim razie życzę, aby te marzenia się spełniły, chociaż są bardzo trudne, ale myślę też w dzisiejszej sztuce współczesnej nie niemożliwe. Amina Olszewska była z nami dzisiaj - bardzo dziękuję za to spotkanie.
A: Dzięki bardzo.
- audioŚwięto wiosny Katarzyny KozyrySpotkanie z Ewą Łuczak poświęcone pracy
- audioWątki operowe w twórczości Katarzyny KozyrySpotkanie z Grzegorzem Pitułejem
- audioZ imperium. FotografiePortret reportera - panel dyskusyjny
- audio7 Rooms. Spotkanie z Rafałem MilachemPremiera książki
- audioMikrointerwencje TillmansaWykład Krzysztofa Miękusa
- audioŁaźnia męska Katarzyny KozyrySpotkanie z Jackiem Markiewiczem poświęcone pracy
- audioPo co nam TillmansDyskusja towarzysząca wystawie Wolfgang Tillmans Zachęta Ermutigung
- audioOtwieranie drzwi. Knock, knock, knocking on Europe's (Poland's) DoorPanel dyskusyjny
- audioCo z tą Białorusią?Spotkanie
- audio7 pokoiImperium 20 lat później. Spotkanie Wojciecha Góreckiego i Rafała Milacha