Łukasz Radziszewski. Słońca
Zachęta | sala kinowa (wejście od ul. Burschego, schodkami w górę)
wstęp wolny
Odbywający się w Zachęcie w czasie równonocy wiosennej projekt Słońca Łukasza Radziszewskiego to przedpremierowy pokaz instalacji audio-wideo, która będzie prezentowana jesienią tego roku w Galerii Arsenał w Białymstoku. Przez całą dobę widzowie mogą oglądać pracę wideo artysty, której towarzyszy kompozycja dźwiękowa Rafała Ryterskiego.
wideo: Łukasz Radziszewski
dźwięk: Rafał Ryterski
kurator: Piotr Policht
współorganizatorzy projektu: Galeria Arsenał w Białymstoku, Zachęta — Narodowa Galeria Sztuki, Akademia Sztuk Pięknych w Warszawie, Filmoteka Narodowa — Instytut Audiowizualny, Warszawska Jesień — Międzynarodowy Festiwal Muzyki Współczesnej, Stowarzyszenie Klub Miłośników Zegarów i Zegarków
***
Carbondale w stanie Illinois w USA od miesięcy przygotowywało się na zaćmienie Słońca, które nastąpiło 21 sierpnia zeszłego roku. Na tę okazję przygotowano infrastrukturę turystyczną i zawierzono przychylności sił przyrody, licząc na to, że niebo tego dnia pozostanie bezchmurne. Zniesiono nawet zakaz spożywania alkoholu w miejscach publicznych w nadziei na maksymalne poszerzenie rzeki turystycznych pieniędzy, która popłynęła przez podupadające od czasu ekonomicznego krachu z 2008 roku miasteczko przez moment tak krótki jak astronomiczne zjawisko.
Bo choć gwiazda naszego układu planetarnego dawno już straciła boski status, związane z nią rzadkie zjawiska wywołują masową ekscytację. Jednym przyspieszają puls, innym — przepływ środków na kontach. Nie radzimy sobie ze skutkami zmian klimatycznych, ale oddalone od Ziemi o niemal 150 milionów kilometrów Słońce próbujemy wpleść w logikę kapitału i wydajności tak samo, jak złoża zalegające pod naszymi stopami. Z całkiem niezłym powodzeniem — energia solarna trafia powoli pod strzechy, najpopularniejsza sieć sklepów meblarskich na świecie, czyli Ikea, niedawno wprowadziła do sprzedaży panele słoneczne również w Polsce.
Pozostał jednak ostatni niezdobyty przez neoliberalizm przyczółek, którego strażnikiem również jest Słońce — sen. Zgodnie z analizami Jonathana Crary'ego z książki 24/7. Późny kapitalizm i koniec snu, to właśnie sen zapewnia podwójną higienę umysłową. W sensie dosłownym pozwala ludzkiemu umysłowi na regenerację i przetrawienie zgromadzonych bodźców. W znaczeniu psychospołecznym stanowi jedyną szczelinę, przez którą możemy wymknąć się dyktatowi produkcji i konsumpcji jednocześnie. Choć od czasu wynalezienia elektryczności potrafimy bardziej niż kiedykolwiek kręcić koronkami naszych biologicznych zegarów i wyłamywać się z dobowego rytmu aktywności i odpoczynku, koniec końców to właśnie świt i zmierzch regulują odpowiedzialną zań gospodarkę hormonalną.
Przysłowiowe „wstrzymanie Słońca, ruszenie Ziemi” traktowane jest jako jedno z najdonioślejszych wydarzeń w dziejach kultury i nauki. Co by się jednak stało, gdyby udało się to zrobić dosłownie, a nasza rzeczywistość zaczęłaby przypominać tę zobrazowaną w pracy Łukasza Radziszewskiego? Złota tarcza Słońca wisząca nad horyzontem dotąd kojarzyła się z niewyszukanymi pejzażami, dwie tarcze obok siebie — z podobnie kiczowatymi ilustracjami sci-fi. Ale tak jak wschód Słońca na niektórych kadrach ciężko odróżnić od zachodu, sielankę od koszmaru dzieli cienka granica.
Piotr Policht