Jerzy Stajuda
Walka ze snem IIJedna z kilkudziesięciu prac artysty w kolekcji Zachęty.
Nagroda Krytyki Artystycznej im. Jerzego Stajudy to od blisko 30 lat ważne wyróżnienie dla osób piszących o sztuce. Po śmierci artysty w 1992 roku Nagrodę powołali jego przyjaciele, którzy do dziś tworzą jej kapitułę. Stajuda — malarz, rysownik, krytyk, miłośnik muzyki — był ważną postacią warszawskiego środowiska artystycznego. W jego mieszkaniu przy Wiejskiej spotykali się artyści sztuk wizualnych, kompozytorzy, pisarze, aktorzy. „Miał wielki czar osobisty, który polegał też na tym, że był bardzo skromny, nawet nieśmiały. Dlatego było mu łatwiej, jak wypił kieliszeczek. Interesowała go każda możliwość zabawy, miłego rozśmieszania, niebanalnego” — wspomina Ola Semenowicz, wieloletnia partnerka Jerzego Stajudy, która o artyście, wzajemnych relacjach, przyjaźniach i życiu towarzyskim w latach 80. opowiedziała Karolinie Zychowicz. Tą rozmową rozpoczynamy 32 numer Magazynu Zachęta Online poświęcony prywatności i intymności.
„Kiedy był krytykiem sztuki, nie malował. Kiedy zaczął malować, porzucił krytykę. Gdy przyjmował studentów u siebie, oni w zdumieniu oglądali jego stosy książek. Były też całe rzędy płyt analogowych. Nie lubił CD, nie chciał tego używać. Dosyć był w tym staroświecki”.
Wystawa Roberta Maciejuka i Honzy Zamojskiego była kulminacyjnym punktem ich wieloletniej współpracy i przyjaźni. Mimo różnic formalnych obu artystów więcej łączy niż dzieli. Poczucie humoru oraz spora doza autoironii pozwalają im zdystansować się wobec własnej twórczości, jak i bez kompleksów i oporów żerować na cudzej.
„[…] jak widzisz cudownie współcześnie „odcykaną”, pięknie wyrysowaną główkę kobiety, to jest to po prostu śliczny obrazek, a jak widzisz twarz Ireczki wyrytą gwoździem na czyimś przedramieniu z koślawym sercem obok, to wiesz, że to jest historia o miłości! I to jednak działa” — opowiadał artysta przy okazji wystawy Dziary.