Nr 34
Ludwika z Lindów Górecka
Próba rekonstrukcji
17.12.2021
Zofia Rojek
W dniu 29 lipca 1992 roku w „Życiu Warszawy” ukazał się artykuł zatytułowany Wielka Zachęta. Następnego dnia do redakcji wysłano list, w którym nadawca doprecyzował pojawiające się w tekście zdawkowe informacje. Adresaci i adresatka listu — Ewa Korona, Krzysztof Koszewski i Krzysztof Mycielski — mogli przeczytać, że „wspomniana właścicielka sąsiedniej posesji pani Górecka, która zapisała w testamencie swoją działkę Towarzystwu Zachęty Sztuk Pięknych, to Ludwika Dominika Eleonora Anna z domu Linde”. Dalej autor wyjaśnił, że wzmiankowana osoba była siostrą jego prababki Anny Brandt, a w rodzinie od lat powtarzane są opowieści, którymi chciałby się podzielić. W kolejnym akapicie wspominał: „Był nie tylko jeden warunek zapisu w testamencie Ludwiki Góreckiej wybudowania stałej galerii obrazów w ciągu pięciu lat. Drugi warunek to ustawienie w tej galerii na wieczne czasy popiersia ofiarodawczyni!”1. Według rzeczonej legendy popiersie miało stać w Zachęcie do 1939 roku.
Historia o zaginionej rzeźbie portretowej Ludwiki Góreckiej była obecna w rodzinie Brandtów od lat. W 1976 roku biografią filantropki interesował się prof. André Clavier — belgijski badacz życia i twórczości Fryderyka Chopina. Ludwika korespondowała z siostrą kompozytora, a Clavier stale poszerzał pole badawcze. Udało mu się odnaleźć fotografię, na której — oprócz małżeństwa Brandtów z dziećmi — uwieczniona została również Górecka. W podziękowaniu za przesłanie zdjęcia, adresat listu, Kazimierz Brandt, odpisał: „Spojrzawszy na fotografię babki Góreckiej przypomniał mi się taki drobny szczegół dotyczący »Zachęty«. Otóż w największej sali wystawowej, w lewym rogu obok Grunwaldu Matejki był umieszczony portret L. Góreckiej w postaci płaskorzeźby z marmuru. Po odejściu Niemców i ponownym otwarciu »Zachęty« płaskorzeźby nie było”2.
Zagadka zaginięcia popiersia Ludwiki przez lata nie została rozwiązana. Jednak historia przekazywanej z pokolenia na pokolenie legendy o niezwykłym zapisie testamentowym jest równie tajemnicza.
Możemy mieć pewność co do jednego: Ludwika Górecka była filantropką, społeczniczką i propagatorką polskiej nauki, kultury i sztuki. Dzięki jej bezinteresownej ofiarności oraz — wynikającej z wiedzy, doświadczenia i empatii — umiejętności przewidywania faktów Zachęta w ogóle powstała. Przyglądamy się jej jako mecenasce, działającej na rzecz rozwoju lokalnej społeczności.
Część 1. Ludwika z domu Linde
Ludwika Linde urodziła się 3 sierpnia 1815 roku. Była najstarszą córką Samuela Bogumiła Lindego (1771–1847) i jego pierwszej żony, Ludwiki z Bürgerów (1786–1823). Wychowywała się w mieszczańskiej rodzinie warszawskich intelektualistów. Jej ojciec, Samuel, był znanym leksykografem, autorem pierwszego Słownika języka polskiego, wydawanego w latach 1807–1814. Ojcem chrzestnym Ludwiki był pisarz Julian Ursyn Niemcewicz3. Do przyjaciół domu należeli także m.in. znany pedagog i historyk Tadeusz Czacki, pisarz i wydawca Franciszek Salezy Dmochowski, działacz oświeceniowy Stanisław Staszic, polityk Adam Czartoryski, pisarz i prekursor badań nad słowiańszczyzną Józef Maksymilian Ossoliński czy bibliograf Jerzy Samuel Bandtkie. Wpływ środowiska literackiego na rozwój małej Ludwiki z pewnością był ogromny: jako dziecko otrzymała m.in. osobiste życzenia, pisane wierszem4.
Ukończyła warszawską pensję Zuzanny Wilczyńskiej5: doskonale władała językiem francuskim i — jak wiele kobiet z klas posiadających w tamtym czasie — posługiwała się nim na co dzień. O tym może świadczyć ofiarowany jej sztambuch z przepisanymi odręcznie francuskimi wierszami, przechowywany w zbiorach Biblioteki Narodowej6. Najprawdopodobniej podczas nauki na pensji poznała Narcyzę Żmichowską, z którą przez lata utrzymywała relację7. Ludwika była jedną z „Entuzjastek” — wraz z innymi przyjaciółkami Żmichowskiej, m.in. nauczycielką Julią z Bąkowskich Baranowską, poetką i pisarką Marią z Majkowskich Ilnicką, pułkownikową Kornelią z Krajewskich Paszkowską i filantropką Walerią z Biłgorajskich Lewicką8 współtworzyła pierwszą polską grupę feministyczną. „Entuzjastki” uważały, że kluczem do wzmocnienia pozycji kobiet jest edukacja i niezależność ekonomiczna: prowadziły działalność publicystyczną i konspiracyjną, twierdząc, że emancypacja kobiet jest ściśle powiązana z emancypacją całego narodu. Dokonywały niekonwencjonalnych wyborów — wiele z nich nigdy nie wyszło za mąż, a głębokie, oparte na miłości i siostrzeństwie relacje budowały wewnątrz grupy. Jak pisał o nich w „Bluszczu” Hipolit Skimborowicz: „wszystkie one łagodne, niesurowe, ciche i czynne, nie przeszły one młodości i późniejszego nawet wieku bez zaczepek, oskarżeń, czasem potwarzy, czasem tylko przymówek dokuczliwych” 9. „Entuzjastki” spotykały się z niezrozumieniem i ostracyzmem społecznym oraz stygmatyzującymi wówczas określeniami „emancypantki” i kommunistki”10. Mimo nieprzychylnych głosów ich aktywność znacząco wpłynęła na zmianę społeczną: potrafiły zintegrować wokół swojej działalności także mężczyzn, a wielu z nich pochlebnie wypowiadało się o dążeniach „Entuzjastek11.
Ludwika Górecka prowadziła aktywną korespondencję: zachowały się listy, które wymieniała z Narcyzą Żmichowską i wspomnianą wcześniej Emilią Chopin, a także m.in. literatką Antoniną z Ośniałowskich Jachowiczową, Amelią Karasowską, pisarką Katarzyną z Lipińskich Lewocką, ojcem — Samuelem Bogumiłem Linde, literatem i naukowcem Apolinarym Zagórskim i Stanisławem Zawadzkim12. Według badaczki Haliny Horodyskiej, listy Ludwiki Góreckiej pisane są piękną polszczyzną, odznaczają się wielką swobodą i elegancją w wyrażaniu myśli oraz świadczą o dużej inteligencji autorki13.
24 kwietnia 1837 roku Ludwika wyszła za mąż za starszego od niej o 15 lat majętnego inżyniera budowlanego Józefa Góreckiego. Nie mieli dzieci, nie zachowały się również jakiekolwiek wzmianki dotyczące ich życia prywatnego. W 1870 roku Górecki pojawił się na liście 52 koncesjonowanych warszawskich budowniczych14 — w tym samym roku zmarł, zostawiając wdowie pokaźny majątek.
Część 2. Ludwika Górecka, filantropka
Postępowanie spadkowe po Józefie Góreckim uruchomiono pod koniec kwietna 1870 roku15. Już w listopadzie tego samego roku Ludwika stała się jedyną właścicielką wspólnej dotychczas kamienicy o numerze hipotecznym 1072, mieszczącej się przy ul. Królewskiej 17. Kamienicę najprawdopodobniej zaprojektował Szymon Bogumił Zug w latach 70. XVIII wieku. Budowa trwała do początku lat 80., a kilkadziesiąt lat później, w 1846 roku, kamienica została przebudowana przez Góreckiego: podwyższono ją o jedno piętro16. Poprzez swą wysokość i wystrój (klasycyzująca elewacja z trójosiowym ryzalitem z balkonami) była zharmonizowana ze stojącym opodal budynkiem szkolnym gminy ewangelicko-augsburskiej przy ulicy Królewskiej 1917. Pomiędzy oboma budynkami znajdowała się ozdobna brama zamykająca aleję prowadzącą do kościoła Św. Trójcy18.
Przez 30 lat kamienica funkcjonowała w zbiorowej świadomości warszawiaków i warszawianek jako budynek „pani Góreckiej”. Świadczyć o tym może ogłoszenie prasowe zamieszczone 23 lipca 1887 roku w „Kurierze Warszawskim”, informujące, że „kancelaria Adolfa Suligowskiego, adwokata przysięgłego, przeniesioną została na ulicę Królewską nr 17, do domu pani Góreckiej”19. Imię i nazwisko właścicielki kamienicy pojawiało się także w corocznych spisach właścicieli posiadłości hipotecznych, drukowanych w książkach adresowych, rocznikach i kalendarzach, m.in. Józefa Ungera. Ludwika najpewniej żyła z wynajmu pomieszczeń w swojej kamienicy, a zarobione w ten sposób pieniądze przeznaczała nie tylko na własne potrzeby, ale także na szeroko zakrojoną działalność charytatywną i filantropijną.
„Wrażliwa na ludzką niedolę zawsze w miarę środków przychodziła z pomocą bliższym i dalszym, ratując w ciężkich strapieniach i wspierając w potrzebach” — pisał w mowie pogrzebowej Ludwiki prawnik Adolf Suligowski20. Od śmierci męża Górecka zasłynęła licznymi darowiznami na cele dobroczynne, jednak w wielu przypadkach zastrzegała sobie prawo do anonimowości. Z tekstów i danych archiwalnych wynika, że nie lubiła być w centrum zainteresowania i nie szukała rozgłosu. Przekazując pieniądze na określony cel często prosiła, by jej nazwisko nie zostało podane do publicznej wiadomości. Na tej podstawie można przypuszczać, że przekazanych przez nią, ale nie odnotowanych darowizn było zdecydowanie więcej.
Cytowany wcześniej Suligowski wspominał: „Z czynów dobroczynnych zasługuje na podkreślenie dar rubli 4500, uczyniony na przytułek św. Franciszka Salezego przy ulicy Solec, do rąk jego głównej kierowniczki siostry Anny, która kiedyś w domu śp. Ludwiki czas jakiś przebywała”21. W prasie odnotowano między innymi darowiznę 200 rubli srebrnych na „wnuków Jachowicza”22 czy ofiarę na tablicę pamiątkową księdza Adama Jakubowskiego23.
Na początku lat 70. XIX wieku Ludwika Górecka rozpoczęła działalność upamiętniającą dzieło życia swojego ojca — Samuela Bogumiła Lindego. W setną rocznicę jego urodzin zdecydowała się na przekazanie rękopisów słynnego leksykografa do zbiorów Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie24. Umieszczono je w „ozdobnej skrzynce, opatrzonej na wierzchu stosownym, metalowym napisem”, a podziękowania dyrektora Karola Estreichera dla córki autora Słownika przedrukowywano w prasie25. W tym samym czasie Ludwika rozpoczęła długie, trwające kilka lat listowne negocjacje z krakowską Akademią Umiejętności26. Zaowocowały one powołaniem fundacji imienia Samuela Bogumiła Lindego, której celem było zespolenie nazwiska ojca Ludwiki z pracami nad polską leksykografią. Jak zauważyła badaczka historii powstania fundacji Halina Horodyska, według ofiarodawczyni powinna ona dawać zachętę materialną i moralną dla „ludzi dobrej woli i wytrwania, ażeby tej tak ważnej dla kraju naszego nauki, która stanowi nieledwie skarbiec wiedzy narodowej — nie pozostawiali odłogiem”27. W jednym z listów Górecka pisała: „Środki moje są bardzo ograniczone, wszelako pomnąc na ulubione zdanie Lindego — stańmy uczciwej sprawie służyć — ośmieliłam się założyć 3000 koron, czyli 4500 rbs w listach kredytowych miasta Warszawy… na nagrodę w przedmiocie języka polskiego”28. Zebrane w ciągu trzech lat odsetki od tej kwoty wyniosły 675 rbs i stanowiły nagrodę imienia Lindego. Tak jak w przypadku wspomnianych wcześniej darowizn, Ludwika nie chciała, aby jej imię było podane do publicznej wiadomości jako jedynej fundatorki nagrody29.
Memoriał określający cele fundacji i regulamin przyznawania nagród Ludwika Górecka podpisała z Akademią Umiejętności w 1876 roku. Przedmiotem analiz miały być prace z zakresu języka polskiego, które rozszerzały i uzupełniały badania ojca darczyni — tworzące zamkniętą całość monografie dotyczące gramatyki lub historii języka, opracowane z uznaniem pełnego aparatu naukowego. Nagrodę planowano przyznawać raz na trzy lata, początkowo w dniu urodzin Lindego — 24 kwietnia; Akademia z powodów organizacyjnych zmieniła datę na 8 maja. Główna nagroda im. Lindego wynosiła 675 rbs, a dwie drugie — po 337 rbs30. Ludwika aż do swojej śmierci, czyli przez kolejne ćwierćwiecze, interesowała się przebiegiem i wynikami konkursu — niestety, negatywnie oceniała działania Akademii dotyczące promocji wydarzenia31. Górecka krytykowała także sposób przyznawania nagród i kryteria oceny prac konkursowych, sprawy organizacyjne, finansowe czy kwestie związane z drukiem nagrodzonych prac32. To nie jej jedyna, duża fundacja, co do której zgłaszała uwagi i stawiała konkretne warunki.
Część 3. Ludwika z Lindów Górecka, członek honorowy TZSP
Kamienica Ludwiki Góreckiej była niezwykle atrakcyjnym budynkiem — znajdowała się w Śródmieściu, w bezpośrednim sąsiedztwie gruntów należących do gminy ewangelicko-augsburskiej. Filantropka nie miała dzieci, a jej najbliższa rodzina była relatywnie dobrze sytuowana. Miała poczucie misji — z jej korespondencji wynika, że była ponadprzeciętnie inteligentną społeczniczką, która zdawała sobie sprawę z uprzywilejowanej pozycji, jaką gwarantowało jej pochodzenie, wykształcenie i bogactwo. Dbała o dobro wspólnie: zależało jej na rozwoju kulturalnym Warszawy, a brak nowoczesnej instytucji wystawienniczej stanowił jedną z najpilniejszych potrzeb miasta w tym zakresie.
Zdecydowała się zapisać swój majątek — parcelę ziemi i opisywaną wcześniej kamienicę przy ul. Królewskiej 17 — Towarzystwu Zachęty Sztuk Pięknych. Warunkiem koniecznym do spełnienia przez spadkobierców miało być wystawienie gmachu o charakterze muzealnym na terenie tej nieruchomości i oddanie go do użytku publicznego w przeciągu pięciu lat od śmierci ofiarodawczyni. W ramach podziękowania i dowartościowania Ludwiki za jej hojny dar Towarzystwo zdecydowało się mianować ją „członkiem honorowym” swojej organizacji. Została nim w 1896 roku — to właśnie wtedy prowadziła długie rozmowy z władzami TZSP i zdecydowała się na zapis testamentowy. W sprawozdaniu czytamy, że także w 1896 roku władze miejskie przekazały Towarzystwu — prawnie i faktycznie — wąski i długi odcinek placu Ewangelickiego na wieczystą dzierżawę, czyli emfiteuzę33. Można więc było rozpocząć budowę gmachu, którą darowizna Ludwiki znacznie przyspieszyła.
„Osiągniecie tego pomnikowego celu umożliwił wspaniały dar, który w ostatnich miesiącach ubiegłego roku spotkał Towarzystwo ze strony córki znakomitego uczonego, Samuela Bogumiła Lindego, p. Ludwiki z Linde’ów Góreckiej, który to dar stanowi drugi fakt w roku ubiegłym zaszły, a pomyślny dla rozwoju Towarzystwa. Wspominając o tym najwspanialszym darze, jaki Towarzystwo od czasu istnienia swego kiedykolwiek otrzymało, Komitet spotyka pewną trudność w objaśnieniu członków Towarzystwa o szczegółach tego daru. Trudność owa bierze przede wszystkim źródło w nadzwyczajnej skromności Ofiarodawczyni, która na wszelki zastrzegała się sposób, żeby dar Jej jak najmniej miał rozgłosu, żeby o nim jak najmniej mówiono, a jeszcze mniej pisano i drukowano” 34 — referowano w sprawozdaniu. Nadmieniono również, że Ludwika nie chciała, aby informować o jej darze nawet w dorocznym sprawozdaniu. Przekonano ją jednak, że jest to niezbędne do wyjaśnienia aktualnej sytuacji finansowo-organizacyjnej Towarzystwa jego wszystkim członkom. Zaznaczono także, że na testamencie znajdują się pewne obciążenia, ale dzięki niemu powstały gmach może być „obszerny i wspaniały, z czterema frontami i dostatecznem podwórzem”35.
Ludwika Górecka zmarła po niespełna czterech latach od sporządzenia testamentu, 20 kwietnia 1900 roku. W nekrologach określano ją mianem „zacnej, rozumnej i sędziwej niewiasty” 36 oraz opisywano jako kobietę o „niezwykłej inteligencji i ofiarną”37, która cały swój majątek przepisała na cele związane z rozwojem polskiej humanistyki i sztuki. Informacje o zawekowaniu spadku po Ludwice pojawiły się w prasie 23 czerwca 1900 roku38. Jej darowizna, oprócz warunku o relatywnie szybkiej budowie gmachu, zawierała kilka pomniejszych wymogów: jednym z nich było przekazanie 500 rbs na dom starców prowadzony przez społeczność ewangelicką, a część gruntu z posesji miała zostać przekazana dla zboru, z prawem przejścia i światła dla TZSP39.
Spotkanie organizacyjne członków po przejęciu środków odbyło się w listopadzie tego samego roku: przedstawiono na nim sprawozdanie związane z objęciem nieruchomości i pomysły na dalsze finansowanie budowy. Obradom przewodniczył Karol Benni, wzięli w nim udział zarówno członkowie zwyczajni, jak i rzeczywiści. Po słowach uznania dla wkładu Ludwiki w rozwój polskiej sztuki przewodniczący podkreślił, że warunki testamentu znane są już od lat,zawierają m.in. zapisy dla innych beneficjentów lub beneficjentek (7500 rubli) oraz dożywotnie renty dla siostrzenic zmarłej (1000 rubli rocznie), które Towarzystwo musiało im wypłacać. Na budowę gmachu zdecydowano się przeznaczyć środki własne TZSP, pieniądze zarobione z wynajmu świeżo wyremontowanych pomieszczeń kamienicy Ludwiki na sklepy oraz pożyczki. „Wnioski komitetu bez żadnych rozpraw jednomyślnie uzyskały aprobatę ogólną, po czym zebrani przeciągłym oklaskiem wyrazili swoje podziękowanie komitetowi za tak pożyteczną i owocną działalność dla dobra Towarzystwa”40 — czytamy w „Kurierze”. Entuzjazm był jednak przedwczesny.
Budowę gmachu głównego według projektu Stefana Szyllera zakończono 12 grudnia 1900 roku, rozpoczęto także rozmowy o dobudowie nowego skrzydła na posesji Ludwiki. Pieniędzy było mało, TZSP posiłkowało się kolejnymi kredytami. Niedługo potem w prasie zarzucono Towarzystwu chciwość, z jaką pobiera dodatkowe opłaty nawet od swoich członków za wystawę Henryka Siemiradzkiego. „Rzeczywiście, towarzystwo pod naporem rygorów zapisu śp. Ludwiki Góreckiej musiało się zdobyć na wysyłek nadzwyczajny, budując przy niewielkich swoich funduszach nowe skrzydło i zakładając ostatecznie galerię sztuki. Tylko wyjątkowej energii i gorliwości komitetu, ze swym wiceprezesem dr. Bennim na czele, zawdzięczać należy, że sprawa doszła do skutku”41.
Nową wystawę kolekcji TZSP otwarto w 1904 roku. Krytykowano ją w prasie za przypadkowość, chaotyczność rozmieszczenia obiektów, brak systematyzacji właściwej dla muzeów sztuki42. Oczekiwano, że członkowie Towarzystwa zmienią sposób myślenia o tym, czym jest wystawa. Oraz upamiętnią Ludwikę z Lindów Górecką w przestrzeni galerii.
Zakończenie. Popiersie
Dnia 6 czerwca 1914 roku w „Biesiadzie Literackiej” w sekcji „Z Warszawy” ukazał się artykuł Michała Synoradzkiego. Na wstępie autor cytował opublikowany w 1904 roku tekst wykonawcy testamentu Ludwiki, Adolfa Suligowskiego. Prawnik pisał: „Upłynęły cztery miesiące od chwili budowy nowego skrzydła i otworzenia w nim sal dodatkowych Towarzystwa Sztuk Pięknych. Miasto otrzymało ozdobę w punkcie tak bardzo zaniedbanym, instytucja zaś zdobyła lepsze pomieszczenia do wystawiania dzieł sztuki, dla krzewienia smaku estetycznego wśród publiczności”43. Dalej autor wymieniał kolejne zalety nowego budynku: jedną z nich było to, że może do niego wejść cudzoziemiec i „nie musi litować się nad nędzą i zacofaniem” warszawiaków i warszawianek. Zaznaczył także, że wszelkie pochwały dotyczące budowy nowej części gmachu spłynęły na TZSP. Przychylił się do pozytywnych głosów, jednak zaznaczył, że największy wpływ na realizację przedsięwzięcia miała Ludwika Górecka. „Nieruchomość swoją nr 1072 Towarzystwu Zachęty Sztuk Pięknych zapisała i w dwójnasób rozszerzyła pierwotną ciasną jego posesję. Bez tego zapisu — pisał dalej — Warszawa o powiększeniu gmachu Towarzystwa marzyć by nie mogła: dzięki zapisowi, mamy już dzisiaj nowe skrzydło, nie licząc możności stworzenia kiedyś prawdziwego pałacu sztuki, drogą przebudowania i zmiany całego domu po śp. Góreckiej”44.
Autor wspomniał również o kamienicy dochodowej, dzięki której TZSP mogło posiłkować się pożyczką, oraz o warunku stworzenia galerii w ciągu pięciu lat od śmierci ofiarodawczyni. „Na podstawie powyższych objaśnień łatwo dostrzec, że zapis śp. Góreckiej nie tylko znacznie powiększył majątek Towarzystwa i zapewnił instytucji dalszy rozwój, ale nawet umożliwił w zupełności budowę nowego skrzydła jej nowej siedziby; to też ceniąc pracę Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych, o zasłudze śp. Góreckiej również zapominać nie należy”45 — konkludował. I kontynuował: „Zdaje mi się nawet, że należałoby dać wyraz tej zasłudze w stosownej formie. W nowym skrzydle, na pierwszym piętrze, urządzoną została wspaniała sala, która stanowi prawdziwą ozdobę całego gmachu sztuki. Że zaś sala ta stoi na gruncie posesji śp. Góreckiej, byłoby rzeczą ze wszech miar właściwą oznaczyć ją nazwą Ludwiki Góreckiej i wywiesić tam jej portret ze stosownym napisem. (…) Niechaj ściany wspomnianej przeze mnie sali przypominają staje dobry czyn p. Góreckiej. Tego wymaga sprawiedliwość, tego potrzebuje społeczeństwo, dla należytego rozumienia życia i warunków jego rozwoju46”.
Synoradzki wspominał, że utrzymany w rycerskim tonie artykuł Adolfa Suligowskiego wyraźnie „ zaznaczał dziwne przeoczenie obowiązku wdzięczności dla dobrodziejki Towarzystwa”. W 1904 roku komitet instytucji miał „gorliwie zająć się” uczczeniem Ludwiki poprzez zamówienie rzeźbiarskiego portretu. Od czasu deklaracji TZSP do wydrukowania tekstu w „Biesiadzie Literackiej” minęło 10 lat. Przez dekadę nic się nie zmieniło.
Popiersie Ludwiki Góreckiej nigdy nie powstało. W testamencie jako rzeźbę stojącą w przestrzeni nowego skrzydła galerii wskazała nie swoją podobiznę, ale portret jej ojca, Samuela Bogumiła Lindego. W 1917 roku do zbiorów Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych trafił biust portretowy autora Słownika. Wykonał je Jan Biernacki „na zamówienie Komitetu Towarzystwa w spełnieniu woli zapisodawczyni Ludwiki z Lindów Góreckiej”47.
Ludwika nie została upamiętniona. Rodzinny mit o zaginionym popiersiu filantropki pozostaje więc jedynie legendą.
1 Autorem listu był inż. Kazimierz S. Brandt, twórca m.in. zabytkowych wiat kolejowych na linii Otwockiej. Kopia listu znajduje się w archiwum rodzinnym jego syna, prof. Andrzeja M. Brandta.
2 Ibidem.
3 A. Suligowski, Nad grobem filantropki Ludwiki z Lindów Góreckiej, [w:] Z ciężkich lat. Mowy, Kraków 1905, s. 3.
4 Korespondencja Ludwiki Linde Góreckiej i Emilii Chopin, Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, nr inw. 1898.
5 H. Horodyska, Znaczenie działalności córki Samuela Lindego, Ludwiki Góreckiej, dla rozwoju polskiej leksykografii w końcu XIX wieku, [w:] Ewangelicy w dziejach Warszawy. Materiały z sesji naukowej, Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie, 13 czerwca 2008, red. J. Gardawski, A. Wołodko, Warszawa 2008, s. 152.
6 Sztambuch Ludwiki Góreckiej z Lindów z lat 1843–1844, Biblioteka Narodowa, Rps 5797 I; na pierwszej karcie ofiarowanego sztambucha widnieje dedykacja: Puissiez-vous chère Louise éprouver autant de plaisir en lisant ces poésies que j’en ai eu à vous les écrire alors mon désir sera rempli. C. N. 1832.
7 A. Suligowski, Nad grobem filantropki…, s. 3.
8 Gabryella i Entuzjastki, „Bluszcz: pismo tygodniowe ilustrowane dla kobiet”, R.15, t.16, nr 21 z 26 maja 1880, s. 163.
9 Ibidem.
10 Ibidem.
11 Więcej na ten temat: M. Romankówna, Sprawa entuzjastek, „Pamiętnik Literacki. Czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej”, 48/2, Wrocław 1957, s.516–537.
12 Fragment korespondencji i papiery Ludwiki z Lindów Góreckiej, Biblioteka Narodowa, Archiwum Romana Turkiewicza, Rps 5758 III.
13 H. Horodyska, Znaczenie działalności…, s. 153.
14 Wykaz osób, które mają w Warszawie praktykę budowlaną, „Kurier Warszawski, R.50, nr 58 z 16 marca 1870, s. 1.
15 Informacja o postępowaniu spadkowym po Ludwiku Góreckim, „Dziennik Warszawski” R.7, nr 171 z 18 sierpnia 1870, s. 1795.
16Kamienica dochodowa Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych (Góreckich, Raggego), ul. Królewska 17, za: J. Zieliński, Atlas Dawnej Architektury Ulic i Placów Warszawy, t. 8 , Warszawa 2002, http://www.warszawa1939.pl/obiekt/krolewska-17, data dostępu: 01.12.2021.
17 Ibidem.
18 Ibidem.
19 „Kurier Warszawski”, R.67, nr 201 z 23 lipca 1887, s. 8.
20 A. Suligowski, Nad grobem filantropki…, s. 4.
21 Ibidem.
22 „Kurier Warszawski”, R.77, nr 325, z 24 listopada 1897, s. 7.
23 „Przegląd Katolicki: tygodnik poświęcony sprawom religijnym, społecznym i kulturalnym”, R.30, nr 18 z [data dzienna?] maja 1892, s.
24 „Kłosy: czasopismo ilustrowane, tygodniowe”, t.14, nr 360 [konsekwentnie: z 23 maja 1872,] s. 361. W tekście wspomniano: „Umiejąca cenić wartość tych pamiątek po swoim Ojcu, z których jedne są najlepszym dowodem zadającym fałsz rzucanej potwarzy, jakoby to olbrzymiej pracy dzieło, nie było Lindego, ale że znaleziony rękopism przedrukował, drugie, okazujące rozległe stosunki z uczonymi tak krajowymi jak i zagranicznymi, jakie miał w swoim okresie, przesłała takowe na pamiątkę do Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie”.
25 Ibidem.
26 Zgodnie z tym, co pisze Halina Horodyska, w Warszawie nie było instytucji, która mogłaby się podjąć prowadzenia przedsięwzięcia. Więcej na ten temat: J. Piskurewicz, L. Zasztowt, Towarzystwo Naukowe Warszawskie, https://rcin.org.pl/Content/190893/WA248_225290_0117_tow2_o.pdf, data dostępu: 01.12.2021.
27 H. Horodyska, Znaczenie działalności…, s. 152.
28 Ibidem, s. 152–153.
29 Ibidem, s. 153.
30 Ibidem, s. 154.
31 W prasie pojawiały się nieliczne wzmianki o konkursie: „Wędrowiec” , nr 76 z 13 czerwca1878, s. 386; „Kurier Poznański”, nr 97 z 29 kwietnia 1886, s. 1. Więcej na ten temat H. Horodyska, Znaczenie działalności…, s. 154. W Archiwum Państwowym w Łodzi, w Archiwum Rodziny Bartoszewiczów zachowała się interesująca odpowiedź czytelników na ustanowione warunki konkursu, sygn. 39/592/0/4.9/2551
32 H. Horodyska, Znaczenie działalności…, s. 155.
33 Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim za rok 1896, Warszawa 1897, s. nlb.
34 Ibidem.
35 Ibidem.
36 „Gazeta Świąteczna”, R.20, nr 1009 z 6 maja 1900, s 1–2.
37 „Gazeta Polska” (dawniej Codzienna), 1900, nr 93 z 21 kwietnia, s. nlb.
38 „Kurier Warszawski”, R.80, nr 171 z 23 czerwca 1900, s. 5.
39 Akta (…) dotyczące kapitału rb. 500 na dom starców oraz części gruntu z posesji nr 1070 [ul. Królewska 17] z zapisu śp. [Ludwiki z d. Linde] Góreckiej, Zbór Ewangelicko-Augsburski w Warszawie [1563] 1604-1943, Zespół nr 225, sygn. 1090; więcej na ten temat: „Kurier Warszawski”, R. 80, nr 312 z 11 listopada 1900, s. 7.
40 „Kurier Warszawski”, R. 80, nr 312, z 11 listopada 1900, s. 7.
41 „Kurier Warszawski”, R.83, nr 299 z 29 października 1903, s. 1.
42 „Przegląd Tygodniowy Życia Społecznego, Literatury i Sztuki”, R.39, nr 29 z 3 lipca 1904, s. 346.
43 Z Warszawy, „Biesiada Literacka: pismo literacko-polityczne ilustrowane”, t. 75, nr 23 z 6 czerwca 1914, s. 442–443.
44 Ibidem.
45 Ibidem.
46 Ibidem.
47 Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim za rok 1917, Warszawa 1918, s. nlb.